Archipelag Sztormu
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
Mag pokiwał głową, postał w miejscu krótką chwilę i ruszył w kierunku dżungli.
Ekspedycja:
Rafael:
Cóż, może by tak zacząć poszukiwania tej dobrej miejscówki od własnej kajuty?
Wiewiur:
Był tuż obok, w końcu razem władowaliście się do szalupy i popłynęliście na wyspę.
Vader:
‐ W takim razie, jak na moje, to w tydzień będzie można zostawić tu część ludzi, zapasy i płynąć dalej, tak? Popraw no mnie, jeśli się mylę.
Max:
Kojarzyłeś go z widzenia, jak każdego na tym okręcie, ale nic poza tym. Pogrzeb nie był długi, uroczysty czy skomplikowany, więc znów nie masz zajęcia.
Abby:
‐ Zależy gdzie się płynie, bo czasem nawet po portach się takie pałętają, ale wtedy z reguły kilka butelek rumu wystarcza. ‐ powiedział i zarechotał, aby później odkasłać i splunąć gdzieś na bok. ‐ Długo żyłem, wiele widziałem i niczego nie żałuję.
Kazute:
Pokiwał głową i oddał Ci broń, Ty zaś z usłyszanych od marynarzy strzępków rozmów zrozumiałaś, że jakaś bestia zabiła jednego z marynarz, którego pogrzeb właśnie zakończono, a także, że znaleźli tu źródło wody pitnej, jeden z najważniejszych czynników dotyczących zakładania osad w tej okolicy, bo wszystko, poza słodką wodą, mogliście zdobyć na miejscu. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
//Czekamy na Wiewiura.//
Ekspedycja:
Vader:
‐ Niech Ci będzie, ale zaczynajcie od razu. ‐ powiedział i odszedł.
Kazute:
Jak mogłaś się spodziewać, lekko dygnął ze strachu przez te gesty i słowa, ale gdy odwrócił się i zobaczył Ciebie, odetchnął z ulgą.
‐ Mówią na to Sekam, to taki wielki krokodyl. ‐ wyjaśnił. ‐ Złapał go i jednym kłapnięciem szczęk przegryzł na pół.
Rafael:
//Śpij, obudzę Cię później czy coś.//
Max:
Nic.
Abby:
‐ Kurna, jakbyś był trochę starszy, albo ja trochę młodszy, to może byś nawet na moim okręcie pływał? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
Ruszyliście i po chwili zagłębiliście się w dżungli. Po jakimś czasie Mag zatrzymał się, aby później ruszyć dalej, szybciej i w nieco innym kierunku.
‐ Miejsce broń w pogotowiu. ‐ rzucił do Was, a sam machnął na próbę kilka razy swoim kosturem.
Ekspedycja:
Abby:
‐ Miałem, postrach wszystkich mórz i oceanów, “Spleśniałego Gawrona.” A co?
Max:
Wczesne popołudnie.
Kazute:
‐ Jak dla mnie to nic niezwykłego, ale jest tam źródło wody pitnej, więc pewnie się zatrzymamy na dłużej.
Wiewiur:
‐ Niezbyt, zwłaszcza że nie ma czego pić. A Ty?
Vader:
Na dobrą sprawę, to wszyscy marynarze się nadawali, mogłeś wziąć też tych wielkich Drakonidów i tamtego gościa od machin oraz jego Krasnoluda. -
-
-
-
-