Archipelag Sztormu
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
//Tak, facet. Poza tym czekam na jakieś Wasze konkretne działania.//
Ekspedycja:
Kazute:
Kilka by się znalazło, ale inną kwestią jest to, czy zrzucenie mu ich na głowę sprawi, że padnie nieprzytomny czy jedynie bardziej go tym rozsierdzisz.
Rafael:
Udało Ci się to, poza swymi kompanami znalazłeś tam też nieco dzikusów i ich wodza rozmawiającego z Waszym dowódcą.
Vader:
W końcu podziałało, bo wyciągnął w Twoim kierunku dłonie, zapewne w jakimś geście pozdrowienia, przyjaźni czy czegoś w ten deseń. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Z jednej strony byli bardziej zajęci lecącymi zewsząd bełtami, ale i tak ciężko nie było dostrzec szarżującego na nich Minotaura, tak więc pierwszy z nich postawił swa tarczę na posadzce, zaparł się o nią jedną ręką, a drugą wyciągnął włócznię w Twoją stronę. Stojący tuż za nim strażnik natychmiast powtórzył gest, stawiając włócznię z drugiej strony.
Taczka:
Zabiłeś dwóch, pozostali osłonili się tarczami i ruszyli w Twoją stronę.
Ekspedycja:
Kazute:
Niestety nie, tak właściwie to on był tu najniebezpieczniejszy, nawet mimo to, że zaczął się cofać wgłąb dżungli, najwyraźniej mając dość tej dziwnej walki z oponentem, którego wcześniej na swe gadzie oczy nie widział i której najwidoczniej nie był w stanie wygrać.
Vader:
Zbity z tropu dzikus niezdarnie powtórzył gest, a później i tak serdecznie Cię uściskał, aby później znów skinąć głową i odejść w busz wraz ze swymi kompanami w nim ukrytymi. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Tarcze jednak zrobiły swoje, mimo iż prymitywne, ocalając głowy swych właścicieli, jednakże była to obrona jednorazowego użytku, bowiem strzaskałeś obie. Doskonale wiedząc, że teraz każdy Twój atak prawie na pewno ich dosięgnie, obaj ramię w ramię rzucili się na Ciebie, jeden z włócznią wycelowaną w brzuch, a drugi w okolice szyi.
Taczka:
Zabiłeś jeszcze jednego, później trafienie kogokolwiek z obecnej pozycji było niemożliwe, gdyż wszyscy zasłanali się tarczami. Pierwszy strażnik, wciąż osłaniając się i wykonując pchnięcie w brzuch w Twój tors, już przybył, drugi będzie za kilka sekund, pozostałym brakuje nieco więcej.
Ekspedycja:
Abby, Wiewiur:
//Chyba możecie już wracać.//
Vader:
Wszyscy, mniej lub bardziej raźno, zabrali się do pracy.
‐ Jak wielki będzie obóz tutaj, skoro budujemy wieżę? ‐ zagadnął jeden z marynarzy.
Kazute:
O dziwo, trafiłaś, a z jego szyi zaczęła obficie broczyć krew. Mimo to ruszył w Twoim kierunku, aby ostatecznie paść trupem po przejściu pięciu metrów. -