Archipelag Sztormu
-
Kuba1001
Taczka:
Zastałeś tam ostatnie prace oraz kolację, wyznaczanie wart i tym podobne.
Wiewiur:
//Dostałbyś ochrzan, gdybyś nie trafił na tak wyrozumiałą osobę.//
Cóż, dziś były aż dwa kotły, w każdym kipiał gulasz lub zupa, a do tego mieliście świeże ryby i inne owoce morza, nieco lokalnych owoców, płaskie placki robione przez tubylców, suchary i suszone mięso z pokładu statku oraz piwo i wodę do tego wszystkiego.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Ulżyłeś sobie, wbijając broń w martwe ciało potwora (bo, jak napisałem, uśmierciłeś go wcześniej).
Max:
Piraci w dalszym ciągu przeważają, wypierając załogę okrętu coraz bardziej, ale przewaga liczebna jest po Waszej stronie.
Vader:
Najwidoczniej tak, licząc na jakieś rozkazy, które ułatwią większości, a najlepiej wszystkim, przeżycie tego starcia.
Kazute:
Pojawił się ten pierwszy, w chwili, gdy akurat skończyłaś przełykać ostatni kęs jakiegoś słodkiego owocu, chyba tego samego, który jadłaś wczoraj.
‐ Wódz pragnie Cię widzieć. ‐ powiedział krótko, wychodząc z namiotu, gdzie najpewniej miał zamiar na Ciebie zaczekać. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Udało Ci się.
Ekspedycja:
Wiewiur:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Strat własnych brak, a przynajmniej jeśli mowa o martwych, za to macie sporo rannych, a, jak na razie, oczyściliście dopiero plaże, pozostaje jeszcze reszta wyspy, głównie dzika dżungla.
Max:
//Nie zapomniało się o innych tematach?//
Innych strzelców już nie było, nie byłeś na szczęście jedynym łucznikiem bądź kusznikiem w tej załodze.
Kazute:
O dziwo, nie poprowadził Cię do chatki wodza, ale nad plażę, gdzie zastałaś go, gdy stał z rękoma założonymi za plecami, przypatrując się morzu. Wojownik i tłumacz zostali nieco z tyłu, ale Ty powinnaś raczej iść dalej.
Vader:
W większości biała, a więc rozmaite miecze, topory, włócznie, halabardy, sztylety i tym podobne. Około tuzina dysponowało łukami, a trzech kuszami. -
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
//Zapomniało. W Belukarmerah po prostu nie zauważyłem odpisu, a w Hunder nie mam pomysłu co robić ;‐; Za chwilę tam odpiszę.//
W takim razie zjadł to i poszedł szukać miejsca gdzie mógłby pełnić pierwszą wartę.Sh’arghaan
//Zapomniało. W Belukarmerah po prostu nie zauważyłem odpisu, a w Hunder nie mam pomysłu co robić ;‐; Za chwilę tam odpiszę.//
Oglądnął się po swoich towarzyszach i rzekł do kogokolwiek, kto był w pobliżu.
‐ Mamy jakiegoś uzdrowiciela, medyka, czy kogoś w tym rodzaju gdzieś w obozie? -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Był gulasz, jakaś zupa, suchary, suszone mięso oraz dużo owoców z lokalnych drzew i krzewów.
Wiewiur:
Tak po prawdzie to mogłeś robić to gdziekolwiek.
Ekspedycja:
Wiewiur:
‐ Na okręcie. ‐ powiedział jakiś Ork, a inni przyznali mu rację. Wy mieliście tylko wytłuc ścierwo, nie przewidziano Wam nic ponad zapasy jedzenia, wody i trunków na czas pobytu tutaj, a więc tym bardziej medykamentów czy też doświadczonych cyrulików.
Kazute:
‐ Pięknie, nie sądzisz? ‐ zapytał, rzecz jasna w swoim języku, właściwie pytanie usłyszałaś dopiero z ust tłumacza.
Max:
Nijak, bo nigdzie go nie widziałeś, a mało prawdopodobne, żeby uciekł albo wypadł za burtę.
Vader:
Niezbyt radzi z tych rozkazów, łucznicy i kusznicy powoli ruszyli w bagno, a po kilku chwilach wędrówki woda sięgała niektórym aż do pach, innym do połowy klatki piersiowej. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Udało się.
Ekspedycja:
Wiewiur:
Zabierają rannych i wybywają stąd do obozu, niby po co mieliby tu dalej siedzieć lub brnąć w poszukiwaniu nowych potworów?
Kazute:
‐ Powiedz mi więcej o tej umowie. ‐ powiedział tłumacz, przekładając Ci słowa wodza na zrozumiałe, gdy ten po kilku minutach oderwał wzrok od morskiej tafli.
Max:
Nie, wszyscy którzy walczyli, walczyli w zwarciu, ktoś mógł się co najwyżej skryć pod pokładem wrogiego okrętu.
Vader:
//“Broń dystansowa na pierwszy ogień” ‐ mnie to brzmi definitywnie jak rozkaz, żeby ruszyli przodem.// -
-
-