Imalin
-
Kuba1001
Ether:
Głowom przyjrzał się tylko przelotnie, kilka razy kiwając własną, większą uwagę przywiązał do szkatułki.
‐ Bardzo dobrze się spisałeś. ‐ powiedział i wręczył Ci mieszek ze złotem, zabierając szkatułkę i wracając do miasta.
‐ Pozbądź się gdzieś tych głów! ‐ poradził Ci jeszcze na odchodnym nim zniknął za zakrętem gościńca.
Makaroniarz:
Minęły około dwa kwadranse, ale za to zebrali się wszyscy, więc tym lepiej, prawda? -
BudowniczyMakaronu
Fenira wyskoczyła na beczkę na środku pokładu.
‐Dobry wieczór Panowie! Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście.‐ Z uśmiechem rozejrzała się po swoich podwładnych‐ Lecz nie możemy zapomnieć, iż przyjechaliśmy tutaj zarobić. A mam nadzieję, że wiecie, jak zła sławę noszą okolice Imalin. Czyli dużo pracy. Niestety, dowiedziałam się, że mają tutaj okropne stawki‐ rozłożyła ręce w geście bezradności‐ 10 sztuk złota za bandytę, 50 za potwora. Niestety, wracać teraz nie ma sensu, gdyż statek trochę kosztował i trzeba chociaż wyjść na zero. Dla tego zostajemy tutaj, a raczej w okolicy, przez 2, może 3, tygodnie. Podczas tego okresu każdy z nas musi pracować na pełen etat. Wyprawy, polownia, zlecenia dodatkowe. Dzisiaj przenocujemy na statku, jutro z rana wyładujemy wozy i resztę gratów. Po południu zaczynamy rozpoznanie. Zakupiłam mapę, więc zadanie jest ułatwienie. ‐Zamilkła na moment, myśląc czy aby o czymś nie zapominając. ‐I pamiętacie, jako dowód pozbycia się ofiary z tego nieszczęsnego padołu odcinamy palec wskazujący z prawej dłoni. Dziękuję, dobranoc.‐
Ruszyła do kajuty kapitańskiej, która za ekstra dopłatę , na jej czas przebywania na statku została poddana pod jej opiekę. -
Ether
Przeliczylem pieniadze. Powinno byc ich 220?
Skoro spotkalismy sie daleko od miasta ‐ glowy wyrzucilem tutaj, w pewnej odleglosci od drogi. Przez noc COS powinno sie nimi zajac.
Spojrzalem na swoje ubrudzone ubranie. Musialem wygladac podobnie… Zatem ruszylem do “Spienionej Fali” ogarnac sie i odpoczac.
-
Kuba1001
Ether:
Owszem, wszystko się zgadza, a i do karczmy wróciłeś bez problemu, choć już po wejściu w oczy rzucał się brak Twojego znajomego.
Makaroniarz:
Cóż, ruszyłaś do swojej kwatery, słysząc jak marynarze brzęczą coś o tym, że ucinanie palca jest głupie, bo równie dobrze można obrobić tak nawet prostego chłopa, a nie groźnego bandytę, i lepiej ucinać głowy lub przynosić całe ciała, ale w końcu to Ty tu dowodzisz, prawda? -
-
-
-
-
Kuba1001
Ether:
Kolejki robiły swoje, ale karczmarz był na tyle wprawiony w swoim fachu, że dość szybko rozprawiał się z zamówieniami kolejnych klientów, przy okazji uwalniając ich od ciężaru nadmiaru złota oraz sprawiając, że i Ty możesz mu go nieco wręczyć, rzecz jasna za jakiś solidny posiłek lub coś w tym guście.
Makaroniarz:
To, czy się komuś chce, czy się nie chce, nie miało wiele do gadania, w końcu bez głowy nie będzie złota… Niemniej, nim zdołałaś jakoś roztrząsnąć tę kwestię, znalazłaś ukojenie we śnie… Niestety, nie trwało ono długo, ponieważ zostałaś wybudzona waleniem pięścią do drzwi Twojej kajuty. -
-
-
Kuba1001
Ether:
Za owy “solidny posiłek,” jak go nazwałeś, karczmarz zażyczył sobie dwadzieścia pięć sztuk złota plus dwie, jeśli chcesz dostać jeszcze kufle piwa do popicia tego wszystkiego.
Makaroniarz:
Za drzwiami stał, rzecz jasna, Sugar, który starał się usilnie utrzymywać z Tobą kontakt wzrokowy, choć raz czy dwa spojrzenie uciekło mu gdzieś na bok… Lub w dół.
‐ Ktoś czeka na panią na głównym pokładzie i życzy sobie, żeby pojawiła się pani tam jak najszybciej. ‐ wyjaśnił i po chwili zastanowienia odszedł, najwidoczniej nie mając już nic do powiedzenia w tej kwestii. -
-
-
Kuba1001
Ether:
Dobre rozumowanie, ale rankiem wielu marynarzy dopiero co zwlekało się z koi lub odsypiało po wczorajszym chlaniu, więc to mało prawdopodobne… Jednakże od czego ma się tę wspaniałą tablicę ogłoszeń, którą jakaś mądra głowa zostawiła i tu?
Makaroniarz:
Nieco Ci to zajęło, ale chwilę później byłaś już na pokładzie, gdzie czekał na Ciebie łysy mężczyzna z charakterystycznymi bliznami i oparzeniami przechodzącymi przez całą prawą część twarzy. Odziany był głównie w czerń: Taki kolor miał jego szeroki kapelusz, buty, spodnie, koszula, kamizelka, skórzana zbroja i pochwy na miecz oraz szablę, które nosił przy pasie. Obecnie rozglądał się po pokładzie statku i najwidoczniej jeszcze nie dostrzegł Twojego przybycia. -
-
BudowniczyMakaronu
Fenira podeszła do mężczyzny.
‐Dzień do…‐ rozejrzała się na pokaz po niebie ‐Ojej. Dobry wieczór. Przepraszam, pomyliłam pory dnia. Nie często jestem budzona w środku nocy. ‐
Usiadła na beczkę, z której wczoraj ( a może dzisiaj? Sama nie była pewna) wygłaszała przemówienie do swoich ludzi.
‐Podejrzewam, że przybywa Pan w jakiejś sprawie. -
Kuba1001
Ether:
//Wiedza gracza nie równa się miedzy postaci, jeśli spróbowałbyś wleźć tam do niego na statek, argumentując, że to na chybił trafił był akurat ten, to w najlepszym wypadku trafiłbyś na jakichś łowców niewolników, a w najgorszym…//
Nic Ci nie przychodziło do głowy, ale przynajmniej jest jeden plus: Zdołałeś bezpiecznie dotrzeć do samej tablicy, aby tam odkryć, że jest tu pełno ogłoszeń najróżniejszej treści, które oferowały też równie zróżnicowane zarobki.
Makaroniarz:
//Z tą porą dnia to się zagalopowałeś, ale niech będzie.//
‐ A i owszem. ‐ odparł, odwracając się i bacznie Ci się przyglądając. ‐ Mój dobry znajomy poinformował mnie, że chcecie zarobić, a tak się składa, że miałbym dla Was dość intratne zlecenie… Powiedzmy że tysiąc sztuk złota? ‐ zapytał po chwili niemalże teatralnego zastanowienia, rzucając tak wielką sumę jak gdyby nigdy nic, a mało tego: Sprawiał wrażenie, jakby był w stanie jeszcze tę kwotę powiększyć. -
-