Imalin
-
Kuba1001
Vader:
Nie licząc tych, którzy swoje życie podporządkowali maksymie, jakoby każdy wilk morski żył bardzo szczęśliwie i emocjonująco, ale za to dość krótko… Trzeba przyznać, że znałeś kilku takich. No właśnie: Znałeś.
Makaroniarz:
‐ Z tego, co mi wiadomo, to Ghule są specyficznymi Nieumarłymi: Nie potrzebują nad sobą żadnej woli sprawczej jakiegoś Nekromanty, tak jak zwykłe Szkielety czy inne. Do tego to naturalni łowcy, którzy zapuszczają się na dalekie odległości w poszukiwaniu pokarmu. ‐ wyjaśnił Sugar, gdy wszyscy wypełnili toast. ‐ Krótko mówiąc, nie znaczy to że skoro w pobliżu rezydencji kręcą się Gule, to w środku rezyduje Nekromanta.
Mors:
Zagadnięty mieszczanin, wyraźnie zamyślony, zastanawiał się długo nad odpowiedzią, tudzież po prostu kończył myśl. Gdy wreszcie się ożywił, wskazał Ci kierunek.
‐ Należy iść między szubienicami do budynku strzeżonego przez kilku wartowników. ‐ dodał jeszcze dla wyjaśnienia i odszedł. -
-
Kuba1001
‐ Kilka Ghuli Nekromanty nie czyni, zwłaszcza że tutejsi mieszkańcy się na tym nie znają, im wystarczy pokazać kilka śliniących się ścierwojadów, a już uznają, że w rezydencji na zadupiu mieszka jakiś Pan Ciemności. ‐ prychnął Twój rozmówca, twardo obstając przy swoim. ‐ Na dodatek jaki Nekromanta byłby na tyle głupi, żeby się tam ukryć? Przecież w ten sposób prędzej albo później ściągnąłby na siebie Paladynów, Inkwizycję albo coś w tym guście.
-
-
Konto usunięte
Przeszedł więc między wskazanymi szubienicami. Ciekawe, ile osób dotychczas wyzionęło tu ducha…
Zbliżył się do wartowników, rzucając okiem na budynek potencjalnych zleceniodawców. Cóż, nie lubił babrać się w wodzie, ale pieniądz to pieniądz.
‐ Czy znajdę tutaj morskie kundle? Przedstawiono mi ich jako potencjalnych pracodawców dla łowcy. -
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Po ostatnim razie wciąż mam blizny. ‐ burknął, ale poczułaś, że to chyba koniec upierania się przy swoim z jego strony, a na dodatek ta żartobliwa uwaga rozbawiła nieco towarzystwo, rozluźniając i tak napiętą już atmosferę.
Mors:
‐ Jakbyś zgadł. Od razu widać, że jesteś zawodowym najemnikiem albo łowcą nagród, a reszta mnie nie obchodzi, więc zapytam tylko: Jak się zwiesz? ‐ zapytał krótko strażnik, co było miłą odmianą od litanii, jaką musiałeś wygłosić pod miejską bramą. -
BudowniczyMakaronu
Uśmiechnęła się i upiła łyk wina.
‐Co do tego wcześniejszego, czy to nie na tym polega piękno tego miejsca? Możesz się tu ukryć jako król, albo zjeść na świat jako jakiś starożytny Bóg, a ludzie i tak ci nie uwierzą. ‐ jeszcze jeden łyk.
‐Tak więc, czy ktoś ma jakieś pomysły, czy przechodzimy od razu do mojego perfekcyjnego planu? -
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Albo nie mieli, albo woleli podzielić się nimi później, gdy usłyszą Twoją wersję, więc raczej możesz śmiało zaczynać.
Mors:
Zadbana, brukowana ulica w centrum, jak przystało na okolice ratusza miejskiego i innych ważnych urzędów.
‐ Szukaj kapitana. ‐ wyjaśnił Ci krótko jeden z wartowników i wraz z kompanem odstąpił na tyle, abyś mógł wejść do środka i zacząć swoje poszukiwania. -
-
-
-
BudowniczyMakaronu
‐Jak ogólnie wiadomo nieumarli lub różne inne mendy które możemy tam spotkać sa dość podatne na ogień i Magię Światła. Mam wrażenie że paladyna ani potężnego maga światła nie znajdziemy, więc potrzebujemy kogoś posługującego się ogniem. Może nawet kilku takich. Moim pomysłem jest wyposażenie naszych ludzi w płonące strzały i bełty, rozżarzone ostrza i może wysokoprocentowey alkohol. Oczywiście wszytko zależy od tego co uda nam się zdobyć.
-
Kuba1001
Vader:
Okazję możesz zrobić sam z siebie nawet teraz, ale dobrze wiesz, że potrzeba kilku dni na zaopatrzenie i naprawę okrętu, zwłaszcza dziobu, i odpoczynek oraz wytrzeźwienie załogi. Zamiast marnować czas mógłbyś rozejrzeć się za innymi zleceniami bądź też poszukać nowych załogantów w miejsce tych zabitych wcześniej, podczas potyczki z piratami.
Makaroniarz:
‐ Dobry pomysł, ale możemy spróbować wynająć też jakiegoś Maga Ognia. ‐ wtrącił Sugar. ‐ Podobno to najłatwiejsza ze wszystkich Magii, więc pewnie jakiś ochotnik by się znalazł. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Znalazłeś pierwszą z nich już w porcie, inne pewnie będą w pobliżu miejskich bram bądź największych karczm, trafi się też pewnie jakaś na głównym rynku.
Mors:
‐ Gdziekolwiek, nikt nie jest tak głupi, żeby kraść tutaj. ‐ odparł strażnik, a później wskazał ruchem głowy na rząd szubienic. ‐ A jeśli nawet, to wie, co go czeka. -
-
-
Kuba1001
Mors:
Koń był bardziej zajęty skubaniem trawy niż przeszkadzaniem wartownikom, więc tutaj poszło gładko. Równie szybko i łatwo odkryłeś komnatę, o której mówili strażnicy, głównie dzięki wybitym złotymi literami na drzwiach napisem “Kapitan.”
Makaroniarz:
‐ Jeszcze nie, ale mogę mieć. ‐ odparł z prostotą, jak gdyby było to dla niego równie proste, jak zabranie sakiewki pijanemu do nieprzytomności Hobbitowi w zatłoczonej karczmie.