Miasto Hammer
-
-
-
-
-
Liszaj
‐ “Pod Czarnoskrzydłym”, co? Cóż, mogłem się tego spodziewać ‐ popatrzył na karczmę z krzywym uśmiechem. Nie podobał mu się kolor tego budynku. Kłuł w oczy swoją innością. Mimo to, Liszaj znów przełożył kostur do drugiej ręki i wszedł do gospody. Zagaił karczmarza w sprawie wolnych pokoi na nocleg i przy okazji zapytał o drogę do siedziby paladynów. Jeśli wszystko poszło bez przeszkód, zamierzał zjeść coś ciepłego, zapłacić za to, jak i za izbę, po czym uderzyć w kimę ‐ po podróży był wykończony, a rano chciał zobaczyć się z bratem przynajmniej bez sinych worów pod oczami.
//jeśli ci to nie przeszkadza, Dżejkob, to będę tak przyspieszał te nudnawe rozmowy z npc’tami, ty jedynie powiedz, ile za jedzenie i pokój miał zapłacić i lecimy dalej// -
-
Liszaj
‐ Dobry wieczór, panie karczmarzu ‐ powstrzymał nabyty ruch do zdjęcia kapelusza, po tym, jak przypomniał sobie, że takiego przecież nie ma.
‐ Chciałbym spytać, czy polecacie jakąś ciepłą zupę na strudzenie wędrówką i macie przy okazji wolne pokoje, hm? Z chęcią zapłaciłbym za obie z tych rzeczy ‐ powiedział, wymuszając resztki grzeczności, jakie zostały mu na dzień dzisiejszy. -
-
-
Kuba1001
Dark Lord:
Smoki są rzadkie więc raczej nie znajdziesz nigdzie tabliczki z napisem “Uleczę Smoka!!!.”
Liszaj:
‐ Mamy i to i to. Za pokój będzie sześć srebrników na noc, a jedyna zupa to pomidorowa. Cztery srebrniki za talerz.
Vader:
‐ Cicho. Nie mamy czasu. ‐ powiedziała groźnym tonem.
Zaprowadziła Cię po schodach do pokoju. Było tam łóżko z baldachimem, okna, kilka szafek i spora skrzynia, która najbardziej zwracała Twoją uwagę. Mira zamknęła drzwi i powiedziała:
‐ Dobra. Więc co masz do powiedzenia? -
-
-
-
-
Liszaj
Wyciągnął z mieszka dziesięć srebrników i przysunął je w jego stronę
‐ Za pokój na dzisiaj i za zupę ‐ powiedział i usiadł gdzieś przy wolnym stoliku. Zupę zjadł, potem poszedł spać, a następnego ranka znów podszedł do karczmarza pytając o drogę do ratusza. Gdy ten raczył mu już ją opisać, burczenie w brzuchu Liszaja przypomniało mu o śniadaniu.
‐ Macie może ćwiartkę gomółki sera i pajdę chleba z jaką szynką? Z chęcią przekąsiłbym jeszcze coś przed wyjściem ‐ -
-
-
-
Liszaj
‐ Jasne, zapłacę ‐ powiedział, opierając się o blat lady. W międzyczasie, gdy karczmarz poszedł po kiełbasę, omiótł ukradkiem lud w karczmie.
‐ Znacie, panie karczmarz, przypadkiem jakieś miejsce, gdzie potrzebowaliby uzdrowiciela i gotowi byli za jego usługi zapłacić? ‐ spytał podniesionym głosem, aby też właściciel gospody go usłyszał -