Miasto Hammer
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Tym razem nie było efektu, ale skórę uratowali Ci chłopi, którzy wynurzyli się z krzaków, biegnąc na wrogie tyły z rozdartymi mordami, bez jakiegokolwiek ładu i składu, byleby zewrzeć się z przeciwnikiem jak najszybciej. Cóż, udało im się, zabili nawet większość lekkozbrojnych, ale elitarni siepacze kładli ich trupem, zaś dwóch innych ruszyło od razu w Twoją stronę.
Taczka:
‐ Nieco ponad tydzień. ‐ odparł szybko i zamyślił się na chwilę. ‐ Dziesięć dni, może jedenaście, nie jestem pewien. -
-
Kuba1001
Siepacze pozwolili sobie na błąd, podchodząc do Ciebie zbyt pewnie, uważając Cię nie tylko za ślepego, ale i wyczerpanego magicznymi atakami, co w sumie było nawet prawdą, dlatego jeden podszedł i planował skończyć to szybko, wymierzając Ci cios tarczą w twarz, a później kończąc sprawę pchnięciem miecza prosto w brzuch.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Zabolało Cię to bardziej niż jego, choć nie miał tam pancerza, to był z niego kawał sku*wysyna, a przeciwieństwie do Ciebie, cherlawego Maga, więc chwycił Cię za szaty i podniósł w górę, szykując miecz do pchnięcia.
Taczka:
‐ Zarobimy tu za samą podróż, a jeśli napadną nas po drodze bandyci to tym bardziej nam się to opłaci. ‐ powiedział, choć tak cicho, abyś tylko Ty to słyszała, lepiej by było, gdyby nie denerwował kupca takimi stwierdzeniami, bo wtedy nici z zapłaty. -
-
Kuba1001
I tak do pierwszego postoju na przydrożonej łące. W chwili, gdy mieliście się zbierać, świsnęło kilka strzał, zabijając jednego z pomagierów kupca, raniąc dotkliwie drugiego, trafiając w brzuch, oraz chybiając dosłownie o włos głowę Waszego pracodawcy. On, ranny pomocnik i najemnicy skryli się za wozami, skąd mogłaś dostrzec, że strzały sypią się z pobliskiego lasu.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Nie pamiętam, od tego zacznijmy. Idąc dalej, nie napisałeś, że ją wyciągasz, a “zadanie ciosu w skroń” brzmi tak, jakbyś zdzielił go pięścią.//
Taczka:
Sądząc po zbolałym jęku, trafiłaś chyba jednego, towarzyszący Wam Elf również strzelał, zaś Goblin usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i mruczał po cicho inkantację jakiegoś zaklęcia.
Po chwili, gdy było one gotowe, strzały przestały się sypać, a zamiast tego ktoś zapytał:
‐ Wasza pozycja jest beznadziejna, nas jest więcej! Poddajcie się, a zachowacie życie, choć towary Wam odbierzemy. Jaka decyzja?
Kupiec, do którego to zależało, cenił pewnie swoje życie bardziej, niż złoto, ale popatrzył na Was, najpewniej chcąc wiedzieć, czy podołacie temu wyzwaniu. -
Vader0PL
// / i.imgur.com/4bpLApF.jpg Jego broń, żeby nie było.
-
-
Kuba1001
Vader:
//KKK, zignoruj mój poprzedni post fabularny.//
Powaliłeś go trupem, ku zdziwieniu drugiego osiłka, który mocniej ścisnął miecz, osłonił się tarczą i ruszył powoli w Twoją stronę, nie chcąc popełnić błędu kompana.
Taczka:
Nie wiesz, czy trafiłaś, ale była to odpowiednio dosadna odpowiedź, bo po tyradzie przekleństw i komendzie “Do ataku!,” z lasu wypadło kilkudziesięciu bandytów, głównie ludzi, ale też Orków, Gnolli, Goblinów, a nawet nieco Elfów. -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Uniknij tego! ‐ warknął, wyprowadzając najpierw cios swoją tarczą, a później zamach z góry mieczem.
Taczka:
Akurat każdy padał tutaj od jednego strzału, ale było ich zwyczajnie zbyt wielu… A przynajmniej do czasu, gdy Goblin nie skończył inkantacji, wyrzucając ręce wysoko w górę. Kilka sekund nie działo się nic, bandyci byli już tuż tuż obok wozów, ale nagle z nieba na środek ich szeregów spadła ognista kula, która zabiła i zraniła dotkliwie kilkunastu oponentów. -