Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
Vader:
Zabolało Cię to bardziej niż jego, choć nie miał tam pancerza, to był z niego kawał sku*wysyna, a przeciwieństwie do Ciebie, cherlawego Maga, więc chwycił Cię za szaty i podniósł w górę, szykując miecz do pchnięcia.
Taczka:
‐ Zarobimy tu za samą podróż, a jeśli napadną nas po drodze bandyci to tym bardziej nam się to opłaci. ‐ powiedział, choć tak cicho, abyś tylko Ty to słyszała, lepiej by było, gdyby nie denerwował kupca takimi stwierdzeniami, bo wtedy nici z zapłaty. -
-
Kuba1001
I tak do pierwszego postoju na przydrożonej łące. W chwili, gdy mieliście się zbierać, świsnęło kilka strzał, zabijając jednego z pomagierów kupca, raniąc dotkliwie drugiego, trafiając w brzuch, oraz chybiając dosłownie o włos głowę Waszego pracodawcy. On, ranny pomocnik i najemnicy skryli się za wozami, skąd mogłaś dostrzec, że strzały sypią się z pobliskiego lasu.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//Nie pamiętam, od tego zacznijmy. Idąc dalej, nie napisałeś, że ją wyciągasz, a “zadanie ciosu w skroń” brzmi tak, jakbyś zdzielił go pięścią.//
Taczka:
Sądząc po zbolałym jęku, trafiłaś chyba jednego, towarzyszący Wam Elf również strzelał, zaś Goblin usiadł na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i mruczał po cicho inkantację jakiegoś zaklęcia.
Po chwili, gdy było one gotowe, strzały przestały się sypać, a zamiast tego ktoś zapytał:
‐ Wasza pozycja jest beznadziejna, nas jest więcej! Poddajcie się, a zachowacie życie, choć towary Wam odbierzemy. Jaka decyzja?
Kupiec, do którego to zależało, cenił pewnie swoje życie bardziej, niż złoto, ale popatrzył na Was, najpewniej chcąc wiedzieć, czy podołacie temu wyzwaniu. -
Vader0PL
// / i.imgur.com/4bpLApF.jpg Jego broń, żeby nie było.
-
-
Kuba1001
Vader:
//KKK, zignoruj mój poprzedni post fabularny.//
Powaliłeś go trupem, ku zdziwieniu drugiego osiłka, który mocniej ścisnął miecz, osłonił się tarczą i ruszył powoli w Twoją stronę, nie chcąc popełnić błędu kompana.
Taczka:
Nie wiesz, czy trafiłaś, ale była to odpowiednio dosadna odpowiedź, bo po tyradzie przekleństw i komendzie “Do ataku!,” z lasu wypadło kilkudziesięciu bandytów, głównie ludzi, ale też Orków, Gnolli, Goblinów, a nawet nieco Elfów. -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Uniknij tego! ‐ warknął, wyprowadzając najpierw cios swoją tarczą, a później zamach z góry mieczem.
Taczka:
Akurat każdy padał tutaj od jednego strzału, ale było ich zwyczajnie zbyt wielu… A przynajmniej do czasu, gdy Goblin nie skończył inkantacji, wyrzucając ręce wysoko w górę. Kilka sekund nie działo się nic, bandyci byli już tuż tuż obok wozów, ale nagle z nieba na środek ich szeregów spadła ognista kula, która zabiła i zraniła dotkliwie kilkunastu oponentów. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Twój oręż nie należał do takich, które odrąbałyby mu nogę, zwłaszcza że chronią ją pancerzem, więc atak się nie powiódł, a mężczyzna wykonał identyczny manewr, co wcześniej, przed którym się uchyliłeś.
Taczka:
Wielki kot ruszył w bój i szybko zniknął Ci w lesie z oczu, ale jego ryk oraz podniesione głosy bandytów, którzy wciąż tam byli dawały jasno do zrozumienia, że zrobił swoje. Tymczasem pierwsi bandyci dotarli już do wozów, toteż Goblin czmychnął na tyły wraz z kupcem i jego pomocnikiem, zaś Ork i Nord rzucili się do ataku, podobnie jak Elf, który mrugnął do Ciebie, zmienił łuk i strzały na dwie bliźniacze klingi i dołączył do swoich kompanów. -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Szło Wam sprawnie, a bandyci nawet się wycofali, ale w końcu ich herszt postanowił skorzystać z najsilniejszej karty, na którą to postawił, gdy z lasu wyłonił się gigantyczny Ogr, lub Orkolog, w sumie nie masz pewności, roztrącający na bok drzewa przy pomocy dwuręcznego młota ze stali, minerału, z którego miał również hełm i elementy pancerza pokrywające lwią część ciała.
Vader:
Tym razem się udało, padł przed Tobą na kolana wciąż żywy, choć raczej nie na długo, nawet jeśli nie zadasz mu teraz dobijającego ciosu. -