Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
Vader:
Owszem.
Taczka:
Nie było nikogo, poza Ogrem, strzelanie na ślepo do tych skrytych w lesie też na niewiele się sprawiało. Po kilku chwilach w wóz, za którym się kryłaś, uderzyło coś z potężnym impetem. Zauważyłaś, że był to jeden z najemników, Ork. W chwili, gdy myślałaś, że padł już trupem od ciosu ogrzej maczugi, która pognała go tak daleko, ten wstał, rozprostował mięśnie karku z charakterystycznym chrupnięciem i ruszył dalej do walki, z okrzykiem na ustach i bronią wzniesioną w górę. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Prawda, ale czemu od razu zakładać najgorsze? Choć odniosłeś rany, wciąż żyjesz i masz się dość dobrze, większość chłopów również jest gotowa do walki, nie licząc kilku rannych i jeszcze więcej martwych, ale i tak, mimo strat, wydają się wygrywać.
Taczka:
Mimo usilnych prób, zabicie takiego wroga to zadanie wymagające więcej taktyki niż tępa szarża, jaką prezentował sobą Ork. Na szczęście Nord i Elf to zrozumieli, więc gdy ten pierwszy zwracał na siebie uwagę Ogra, ryzykując życiem, gdy jego broń mijała go o włos, to długouchy szybko i sprawnie wdrapał się po jego plecach, a cięcia wymierzone w gardło oraz pchnięcia w masywny kark, oczy i tym podobne, czułe, miejsca, ostatecznie po kilku minutach zabiły monstrum. Wszystko wskazuje na to, że pozostali rozbójnicy uciekli, najpewniej jeszcze przed klęską swego pupilka, który kupował im czas, choć pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Atakując z ukrycia, od tyłu bądź zwyczajnie korzystając z bitewnego zamieszania zdołałeś zgładzić czterech oponentów, pozostałych zabili wieśniacy, choć ponieśli przy tym spore straty. Niestety, jeden z siepaczy właśnie uciekał ile sił w nogach, porzucając oręż i część pancerza, aby przyspieszyć bieg, w kierunku zamku.
Taczka:
‐ To tylko draśnięcie, ledwie zawadził mnie końcem swojej broni. – wyjaśnił Nord, rozmasowując prawą dłonią swój lewy bark. – Mogło być gorzej. Widzę, że Ty też dobrze się trzymasz? -
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Gadanie. To było wspólne zwycięstwo nas wszystkich.
Vader:
Wraz ze swym orczym kompanem, już po odłączeniu się od reszty drużyny, wróciłeś do miasta. Przeszliście pomyślnie kontrolę przed miastem, a rozstaliście dopiero na głównym rynku.
‐ Na mnie już pora. ‐ rzekł Trom. ‐ Trzeba złożyć raport i tak dalej. Nic ciekawego.Nie miałeś obu celów na jednej linii, a i atakowanie zamku, gdy przeciwnik wciąż był w grze po nieudanym ataku nie było zbyt mądre, więc drugi atak, przeznaczony dla zamku, posłałeś w siepacza, tym razem z pełną skutecznością.
-
-
-
-
Kuba1001
Pozostali najemnicy zajęli się wymienianiem wrażeń z bitwy bądź szabrowaniem zwłok bandytów, kupiec za to naradzał się ze swoim sługą, a po chwili ten drugi zaczął kopać dół dla zabitego kolegi. Bandytów raczej nikt nie żałował, więc ich zwłoki zostaną tu, aby zajęły się nimi wilki, kruki i inne ścierwojady, ewentualnie kolejni rabusie czy szabrownicy.
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
I tak się stało. Dopiero wiele kilometrów i godzin później rozbiliście małe obozowisko niedaleko drogi, a sądząc po sporej ilości zimnego popiołu i ustawionych wokół kamieniach, to ktoś pewnie obozował tu przed Wami. Niemniej, gdy namioty do spania były gotowe, wszyscy zasiedli do posiłku złożonego z gulaszu gotującego się nad rozpalonym ogniem, sucharów, suszonego mięsa i wody zmieszanej z winem. Kupiec i jego sługa zajadli posiłek we własnym gronie, a najemnicy w swoim.
Vader:
Szło dobrze aż do dotarcia do progu owego budynku. Wtedy trudy podróży w jedną i drugą stronę oraz walki z Drowami, Demonami, Wielkimi Pająkami i Pradawni wiedzą z czym jeszcze upomniały się o Ciebie poprzez silny ból w okolicach serca i ogółem klatki piersiowej, przez który zachwiałeś się i niemalże upadłeś, gdybyś w porę nie pochwycił framugi drzwi wejściowych.Co ciekawe, na jednej z nietrafionych dotąd wież, dzięki swemu magicznemu wzrokowi, zauważyłeś coś, czego chyba najmniej się spodziewałeś, a w przeciwieństwie do chłopów, także rozumiałeś: Białą flagę, zwiastun pokoju, poddania się, zawieszenia broni i tak dalej.