Rafael początkowo zignorował przybysza, dalej siorbiąc swoje piwo. Ale mimowolnie jego oczy przypatrywały się ciężkozbrojnemu przybyszowi. W karczmie pełnej krasnoludów naraz znalazło się aż dwóch ludzi. To nie może być przypadek.
Lunaaax:
Jedynie przewrócił oczyma i zawrócił do miejsca, w którym omawiał coś z Krasnoludem.
FD_God:
Przekroczyliście już wejście na Przełęcz Martwego Orka.
Bilo, Rafael:
//Czekam na odpisy.
Tak, tak. Zaczynamy. Za chwilę przekonacie się co dla Was szykuję.//
‐ Tak, ale naszym ostatecznym celem jest fort, który tu leży. ‐ wyjaśnił Wampir.
Ty natomiast mogłeś stworzyć iskierki na palcach, całe dłonie pokryć ogniem (nie robi Ci krzywdy, ale bajerancko wygląda) i miotać małe kule ognia.