Przełęcz Martwego Orka
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Może tego nie wiesz, ale czuć od Ciebie, że jesteś Łakiem. ‐ powiedział i zastrzegł szybko: ‐ Bez obrazy. Tak poza tym to jestem Vau. Walon Vau. A Ty?
FD_God:
W odpowiedzi udał się do centrum fortu.
Lunaaax:
Również się tam udałaś.
//FD, Lunaaax: Możecie na razie nic nie pisać. Zaczekam, aż Bilolus odpisze i Walon zwerbuje Rafaela. Wtedy zaczniemy na serio.// -
-
-
Kuba1001
Bilo:
No niestety, nie napiłeś się, bo łowca pociągnął Cię za ramię i wskazał na drzwi.
‐ Już czas. ‐ rzekł i ruszył ku wyjściu.
Rafael:
Walon kilka razy zaciągnął się powietrzem w karczmie.
‐ Duży kot. ‐ stwierdził. ‐ Pantera? Nie… Prędzej tygrys. Niemniej, Twoje zdolności bardzo nam się przydadzą, a do tego Twój sprzęt, też nie jest jakimś z dolnej półki… Byłbyś chętny na wyprawę? Nie obiecuję, że wrócisz, ale jeśli wrócisz, to okryty splendorem wiecznej chwały i bogactwem, a minstrele będą śpiewać o nas pieśni. To jak? -
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Dobra, to idziemy.
Nie przedłużając…
Lunaaax, FD, Bilo, Rafael:
Wszyscy zostaliście zaprowadzeni przez swych przewodników do warowni w centrum fortu. Weszliście do sporego pomieszczenia, wyściełanego skórami zabitych zwierząt, na ścianach wisiało kilka obrazów, wypchanych łbów i sztuk broni.
Jednak najwięcej miejsca zajmowały ustawione w koło krzesła. Wampir, Walon, Drizzt i van Helsing zajęli miejsca, Wy też powinniście to zrobić.
Tymczasem przez drzwi naprzeciwko tych, którymi tu weszliście wszedł Krasnolud z bujnął szarą brodą, w hełmie z rogami i tarczą z wizerunkiem kufla pieniącego się piwa.
‐ Niektórzy z Was znają mnie osobiście, inni nie. Ale połączył nas wspólny cel. Na sam pierw się przedstawię: Jestem Buenor Stalowa Głowa, zarządca tego fortu. Ten, który ubił tuzin Orków swoi hełmem, łyżką i kuflem piwa. ‐ wyjaśnił krótko. ‐ A oto pozostali: Drizzt Bezgłośna Klinga, największy szermierz jakiego wydał Elarid. Abraham van Helsing, łowca potworów z ramienia Inkwizycji Światła, a w wolnych chwilach poeta i wynalazca. Walon Vau, wygnany szlachcic, któremu ostatnio powodzi się na krasnoludzkim dworze, niezrównany wojownik z magicznymi artefaktami, sporą ich znajomością i ekspert od wszelkich ras. No i, oczywiście, Baku Sem, pół‐Wampir, znawca wszelkiej Magii, ten który spędził swoje życie pośród każdej z ras, zaczynając na ludziach i Elfach, a kończąc na Demonach i Drowach. Jednak powinien wykorzystać swoją wiedzę w słusznych celach. Reszty nie znam, więc przedstawcie się, zanim zjawi się reszta.
Gdy Krasnal skończył, zauważyliście jak van Helsing i Baku mierzą się spojrzeniami pełnymi w równym stopniu ciekawości co wzajemnego gniewu. Niemniej, żaden nie wyciągnął broni i chyba powinniście iść w ich ślady. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bilo:
‐ Doceniam upór, ale chyba zginiesz próbując. Niemniej, życzę szczęścia.
FD_God:
Nie kryłeś się z nimi.
FD_God, Lunaaax, Rafael, Bilo:
Gdy tak gaworzyliście do pomieszczenia weszła kolejna tura członków wyprawy.
Pierwszy miał długą białą brodę, oczy przypominające rozżarzone węgielki, w długiej czerwonej szacie z kapturem, z pierścieniami na palcach i z drewnianym kosturem w ręku. Po nim wszedł Ork o czerwonej, szpetnej i pełnej blizn i szram gębie. Przy pasie miał miecz i buławę, na plecach kuszę i nieco bełtów, a w dłoni dzierżył dwuręczny topór. Bez słowa zajął miejsce, podobnie jak Mag. Ostatnia weszła równie piękna co zabójcza Elfka, z łukiem i kołczanem na plecach, z dwoma mieczami jednoręcznymi u pasa i w szatach Inkwizycji Światła.
‐ Oto i Arcymag Andonitas, jedyny czarodziej, którego potęgę można wyznaczyć długością brody. ‐ rzekł Krasnal na powitanie. ‐ Jest też Kuliman, jeden z pretendentów do roli trzeciego wodza Hordy, a obecnie łowca potworów z zapałem do rzeźbienia. A na koniec: Oficjalna wysłanniczka Amhiranty z Sanyburii, Wielkiego Inkwizytora, Nemyt.
‐ Drużyna w komplecie. ‐ stwierdził van Helsing rzucając przelotne spojrzenie na Elfkę.