Przełęcz Martwego Orka
-
Kuba1001
‐ Inkwizycje doszły słuchy, jakoby pewien Lord (Vader, huehuehuehuehue) miał zamiar obudzić ShadowHammera i jego sługi, a także jednego z Tytanów, który obecnie jest na zesłaniu w Podziemiach, ale on również może powrócić. Jeśli zostaną obudzeni to wojna między nami, a Paktem Trzech będzie małym problemem w porównaniu do tego co oni zrobią. ‐ Elfka zakończyła tę niezbyt budującą mowę i zasiadła na swoim miejscu.
‐ Każdy z nas ‐ podjął Arcymag. ‐ Ma specjalne zdolności. Osobno jesteśmy jak palce. Ani nie utrzymamy broni, ani nie złożymy dłoni w pięść. Jednak razem wszystko jest możliwe. To dlatego my musimy powstrzymać Demony, nikt inny. Większość jest tu z własnej woli, ale pozostali mogą być niezdecydowani. Jeśli odejść, to teraz. ‐ rzekł i usiadł, a w pokoju zapanowała cisza. -
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
‐ Idę z wami ‐ odpowiedział krótko i treściwie Rafael. W takich chwilach nie trzeba być wylewnym, by każdy zrozumiał o co chodzi. Udział w wyprawie, to coś obok czego nie można przejść obojętnie. Rexwent spojrzał na wszystkich zebranych. Jak na jego (kocie XD) oko to nikt się nie wycofa.
-
-
Kuba1001
‐ Nie wiem czy wiesz co się stało przed Bitwą o Koros‐Major, ale powiem to tak: Przeciwko ShadowHammerowi nie można wysłać jakiejkolwiek armii. Krasnoludy i Elfy wtedy tak zrobiły. Opętał ich i zrobił z nich swoje marionetki. Mała grupa ma większe szanse niż wielka armia. ‐ wyjaśnił Walon. ‐ Z resztą, cały splendor dla nas.
‐ Armia Hobbitów? ‐ zakpił jeszcze Krasnolud. ‐ Brakuje żeby jakiś wziął udział w wyprawie.
‐ A i owszem, jeden weźmie. ‐ powiedział ktoś zza drzwi.
Po chwili do pokoju wszedł Hobbit, o wydatnym brzuchu, w stroju podróżnika, w pelerynie, z bosymi i owłosionymi stopami, krótkim mieczykiem przy pasie i maczugą na ramieniu. Najbardziej w oczy rzucał się złoty wisiorek z rubinem.
‐ Ach, tak. ‐ mruknął Buenor. ‐ To jest Regis, choć ja mówię na niego Pasibrzuch. Zgodził się dołączyć na ochotnika i ze względu na swój wisiorek. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-