Kres Nadziei
-
-
-
-
-
Kuba1001
Za dwie godziny, a więc masz sporo czasu na jakieś zajęcia pozwalające zabić czas, takie jak na przykład posiłek, gdyż stołówka była otwarta, a i był na niej kucharz serwujący Wam to samo, co zawsze, czyli jakąś papkę ze sporymi kawałkami mięsa, która to podobno miała Wam pomóc utrzymać się w odpowiedniej formie. Zbilansowana dieta to podstawa, czyż nie?
-
-
-
-
-
Konto usunięte
Taa, właśnie o to chodziło z szybkim jedzeniem. Zerwał się na nogi i pobiegł za nimi, choć obawiał się że bez pełnego swego wyposażenia może być to ostatnia misja jego życia, zważywszy na lokatorów zamku. Niemniej rozkaz to rozkaz i nie może być mowy o podważaniu go w jakikolwiek sposób
-
-
-
Kuba1001
‐ Żołnierze! ‐ zagrzmiał dosłownie z każdej strony głos Waszego wampirzego pana, Kettlosa. ‐ Wierni Uruk‐Hai, wojownicy Kresu Nadziei, towarzysze broni i przyjaciele! Doskonale wiem, ile czekaliście na ten sądny dzień. Zapewne i Wy wiecie, ile ja na niego czekałem… Tak więc mówię to i Wam, i sobie: Oto nadeszła chwila chwały! Chwila, gdy razem chwycimy za broń, wraz z naszym panem, Nosgothem, i całym Angbandem! Chwila, w której zmiażdżymy naszych wrogów!
W chwili wypowiedzenia ostatnich słów Wampir niespodziewanie pojawił się naprzeciw szeregu, w pobliżu jego środka, a Urukowie na ten widok, pobudzeni przemową, zaczęli głośno ryczeć, skandować, wznosić pięści w górę lub uderzać się nimi w klatki piersiowe czy osłaniające je napierśniki. -
-
Kuba1001
‐ Jedynym słusznym panem wampirzej rasy jest Nosgoth, ale poza nim jest kilku pretendentów do tego zaszczytnego miana. Dzisiaj ruszamy ostatecznie rozprawić się i zadać śmierć jednemu z nich, nędznemu uzurpatorowi i zdrajcy nie tyle naszego pana, co samej rasy, a więc Vladimira Valescu i jego Kolektywu Cienia. Szykujcie oręż i wszystko, co potrzebne, bowiem powiodę Was na jego fortecę już o zmierzchu dzisiejszego dnia… Po wyposażeniu się, czekajcie tu na instrukcje. ‐ zakończył Wampir, rozejrzał się raz jeszcze, a później odszedł do swych kwater, a Uruk‐Hai zaczęli się powoli rozchodzić.
-
-
-
-
-