Siedziba Gildii Magów
-
Kuba1001
Rafael:
//Dzięki za sugestię na przyszłość.//
Każdy adept przyjęty do Gildii, o ile nie wykazuje ponadprzeciętnych zdolności, musi mieć przydzielonego opiekuna, którego zadania są różne, zależne od tego, jaki uczeń mu się trafił. Jeden musi nauczyć swojego niepiśmiennego ucznia wprost ze wsi pisać i czytać, aby mógł zgłębiać tajemną wiedzę, inny powinien dyskretnie naprowadzić go na te dziedziny Magii, z którymi sobie poradzi najlepiej, a kolejny pilnować, aby jego nowy podopieczny nie rozsadził całej siedziby Gildii. Niestety, sporo tu robiły koneksje rodzinne czy społeczne, przez to jeden mistrz kształcił często pokolenia adeptów z jednego rodu, o ile ten miał taką tradycję, co często się zdarzało. Ty takich nie miałaś, dlatego szczęście się do Ciebie uśmiechnęło, ponieważ na uczennicę zgodził się przyjąć Cię Khizar, ludzki Mag, z którym rozmawiałaś wcześniej, ten pozbawiony rąk do łokci, które zastąpiły mu metalowe protezy.
//Masz zamiar odpisywać tu tak jak zwykle czy nieco częściej?//
Kazute:
‐ Eee tam, w dupie byłaś i gówno widziałaś, młoda. ‐ odparł Ork, machając lekceważąco ręką. ‐ McTurns nie jest głupia, wie, że i tak będziesz szukać tego czarnego sku*wesynka, a jak nie, to on znajdzie Ciebie. I tu wkracza kawaleria. No, znaczy się ja. -
Rafael_Rexwent
// Zasadniczo nadchodzi okres rozluźnienia letniego więc nieco częściej. //
Jin
To się nazywa łut szczęścia, który ma to do siebie, że się pojawia, a po chwili znika. Dlatego trzeba ostrożnie patrzeć w przyszłość, bo pokłady farta zostały mocno nadwyrężone, a Wszechświat lubi równowagę co oznacza wyrównanie. Niemniej trafienie pod skrzydła opiekuna to nie koniec starań. To nawet nie początek końca. To dopiero koniec początku. Końcowa kropka wieńcząca prolog księgi historii służby w Gildii Magów. -
-
-
Rafael_Rexwent
Jin
Zapewne w historii Gildii byli uczniowie jacy maniakalnie spóźniali się na zajęcia, a wyrośli na potężnych magów jednakże Jin wolała nie próbować naśladować tego grona. Dlatego skierowała swe kroki prosto na salę treningową po drodze w razie potrzeby oddając niezbędne honory starszym członkom Gildii. W końcu była tutaj nowa i przede wszystkim ‐ młodsza. -
-
Kuba1001
Rafael:
Trafiłaś na miejsce bez problemu, a wielkiej i przestronnej sali o kolistym kształcie, pełnym różnorakich makiet, manekinów, tarcz strzelniczych i wielu innych przyrządów służących do operowania bardziej bojowymi, ofensywnymi lub defensywnymi, aspektami różnych rodzajów Magii. W środku zastałaś tylko trzy osoby, wszystkie znane Ci z Twojego pierwszego dnia, a więc Khizara, ale też Krasnoluda imieniem Fundir oraz Grishaka, Hobgoblina.
Kazute:
‐ Nooo… Dałem Ci książkę, a to już coś. W teren też pójdę, bo mam już dość siedzenia na dupie, jestem Orkiem, tego się nie zmieni, nawet poprzez szatę, księgi i członkostwo w Gildii. Jakbyś czegoś potrzebowała, to idź pogadać z młodzikiem, on Ci wszystko załatwi, powołując się na mnie. Poza tym tam też takie podejrzenia odnośnie całej tej misji, o których niby nie powinienem Ci mówić, ale pewnie chcesz je usłyszeć, hę? ‐ zapytał, uśmiechając się szeroko i ukazując komplet lśniących, białych kłów, którymi pewnie mógłby rozerwać komuś gardło, a niewykluczone, że robił to podczas swojego barbarzyńskiego żywota. -
Rafael_Rexwent
Jin
Pierwsze pytanie bez odpowiedzi jakie jej się nasunęło w myślach to czy te wszelkie oprzyrządowane jest odporne na magię czy regularnie wymieniane nowym po wszelakiej dezintegracji poprzez spopielenie, zamrożenie, anihilację, rozpad i masie innych sposobów na ofensywne użycie Magii. No cóż, pytać o to na głos nie śmiała. Ciekawość to pierwszy stopień do Wymiaru Demonów jak to się mówi.
Widząc trójkę bądź co bądź znajomych postaci podeszła do nich ciesząc się w duchu, że trafiła akurat na nich, a nie zupełnie obcą, nigdy nie widzianą osobę.
‐ Mistrzu. ‐ Zwróciła się do swojego opiekuna grzecznie się ukłoniwszy by oddać honory starszym członkom. -
Kuba1001
‐ Witaj, Jin. ‐ odparł tamten, a reszta przerwała rozmowy. ‐ Dziś chciałbym nauczyć Cię absolutnych podstaw, ponieważ niedługo muszę opuścić siedzibę Gildii i jeśli nie zabiorę Cię ze sobą, chcę mieć pewność, że masz czym się zajmować… No, może zacznijmy od początku: Magię można podzielić na bojową i niebojową, mówiąc wprost. Przykładowo ja i Grishak możemy uchodzić za Magów bojowych, ze względu na mistrzowskie poznanie Magii Stali i Ognia. A za to Fundir nie jest Magiem bojowym, bo zna Magię Rumu i Alchemię.
‐ A, dupa tam. ‐ odparł Krasnolud. ‐ Jak Alchemia jest niebojowa, to ja jestem verdeńskim dziedzicem. Przypomnieć Ci jak kilku bandziorów pruło się do nas w karczmie, kiedy podróżowaliśmy do siedziby Magów Rumu? Jak im rzuciłem miksturką, to tak pieolnęło, że pewnie tutaj słyszeli.
‐ Tak, a ja dostałem po łbie, jak zawsze, i to mnie zrugali Mistrzowie, gdy musieli płacić z gildyjnej kasy tamtemu właścicielowi gospody.
‐ Nie pieol już, Khizar, i tak ładniejszą zbudował. I niech się cieszy, że przeżył. -
Rafael_Rexwent
Jin
Z jednej strony to co powiedział Mistrz napełniło ją obawą o to, że będzie się musiała udać w podróż chociaż dopiero co tutaj przybyła. Z drugiej strony pojawiła się równie wielka obawa, iż tutaj zostanie sama bez żadnej znajomej twarzy. No co prawda kojarzy już facjaty dwójki towarzyszy Khizara tylko… Sądząc po wymianie słów to są oni nieco mniej opanowani i kulturalni niż jej Mistrz. A przynajmniej Krasnolud z zamiłowaniem do alchemii, zwłaszcza jej wybuchowego zastosowania.
Grzecznie skinęła głową na potwierdzenie, że przyjęła do wiadomości słowa Mistrza i oczekiwała spodziewanego dalszego ciągu tłumaczenia. Miała nadzieję, że te zacznie się po wygaśnięciu tematu o zniszczonej karczmie. Był on ciekawy, to fakt, ale nie powinien trwać zbyt długo bo to chyba jej trening. Chociaż… ona tu jest tylko nową uczennicą więc nie ma sensu gadać nie mając odpowiedniej siły przebicia. -
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Jakieś pytania czy mogę przejść dalej? ‐ zapytał Khizar, przywracając Cię z Twoich rozmyślań do rzeczywistości.
Kazute:
‐ Podróżnik to tylko narzędzie w rękach innych, o wiele potężniejszych istot. Jeśli będziesz go szukać, to może Cię wykorzystać do swoich lub ich celów… Jak mówiłem, mam podejrzenia, ale o nich później, gdy się upewnię. Bo jeśli będzie tak, jak myślę, to mamy przeje**ne jak stąd do Dekapolis. -
-
Kuba1001
‐ Możesz zacząć, ale powinnaś uważać… Dowiesz się, jak przeczytasz tamtą księgę, którą dał Ci mój młodzik. Ciesz się, na całym świecie to ostatnia taka, inne zniszczono lub ukryto tak, aby nigdy więcej nie ujrzały dziennego światła. Tak samo jak wszystko inne, co mogło kojarzyć się z tamtym popie**oleńcem.
-
-
Kuba1001
‐ Magię można też dzielić ze względu na to, czym się, że tak powiem, żywi. Każda potrzebuje jakiegoś napędu, paliwa, czegoś, co pozwala używać zaklęć i czarów. Czasem jest to spokój i harmonia, jak w wypadku Magii Ziemi, ale kiedy indziej potrzebne są uczucia. Choćby Magia Ognia czerpie właśnie z nich. Wielu uważa, że musi to być wyłącznie gniew, choć to kłamstwo: Tak jest często, bo to najsilniejsze uczucie u wielu Magów. Inni mogą czerpać siłę z takich uczuć jak radość czy smutek, a także związanych z nimi wspomnień. Często zaś Mag nawet nie zauważa, że wykorzystuje coś do tkania Magii. Jest tak dlatego, że większość rodzajów sztuk tajemnych wykorzystuje do działania własne zasoby energii magicznej, potencjału, który ma każdy z Magów. Ale tyczy się to tylko Magii z rodzajów tych dobrych bądź neutralnych. Magia Mroku, Śmierci, Szaleństwa, Bólu, Nekromancja czy inne są skoncentrowane na coś innego… Na życie. A dokładniej jego odbieranie.
-
Kazute
Zamyśliła się na chwilę.
‐ Mój znajomy z którym byłam na misji, Ayred, opowiadał, że Podróżnik został wyklęty przez Pradawnych i teraz szuka skarbu, który im ukradł. Sam stwór powiedział, że dzięki mnie stanie się wolny. Jeśli połączyć te fakty z tym, co mi powiedziałeś, to jeśli Podróżnik odnajdzie skradziony skarb, nasz świat będzie w niebezpieczeństwie? -
-
Rafael_Rexwent
Kuba1001 pisze:‐ Magię można też dzielić ze względu na to, czym się, że tak powiem, żywi. Każda potrzebuje jakiegoś napędu, paliwa, czegoś, co pozwala używać zaklęć i czarów. Czasem jest to spokój i harmonia, jak w wypadku Magii Ziemi, ale kiedy indziej potrzebne są uczucia. Choćby Magia Ognia czerpie właśnie z nich. Wielu uważa, że musi to być wyłącznie gniew, choć to kłamstwo: Tak jest często, bo to najsilniejsze uczucie u wielu Magów. Inni mogą czerpać siłę z takich uczuć jak radość czy smutek, a także związanych z nimi wspomnień. Często zaś Mag nawet nie zauważa, że wykorzystuje coś do tkania Magii. Jest tak dlatego, że większość rodzajów sztuk tajemnych wykorzystuje do działania własne zasoby energii magicznej, potencjału, który ma każdy z Magów. Ale tyczy się to tylko Magii z rodzajów tych dobrych bądź neutralnych. Magia Mroku, Śmierci, Szaleństwa, Bólu, Nekromancja czy inne są skoncentrowane na coś innego… Na życie. A dokładniej jego odbieranie.
Jin
Słuchała i starała się wszystko zapamiętać jednakże wolała wiedzieć także te rzeczy, które ją interesowały… Pytając się można wyglądać na głupca przez moment ale nie pytając się będzie się głupcem przez całe życie.
‐ Mistrzu, a jak poznać swoje granice? Czy podświadomie Mag czuje, że osiągnął już swój limit i musi odpocząć czy też można przy nieuważnym użytkowaniu Magii wycieńczyć nieodwracalnie swój organizm? ‐ Zwróciła się do nauczyciela gdy ten skończył mówić o magiach zła. -
Kuba1001
‐ Oczywiście, że tak. Wszyscy mają swój limit, a gdy się go wyczerpie, zwyczajnie nie mogą korzystać z Magii. Zwykle czują to jakiś czas przed tym wydarzeniem, więc mają jeszcze czas na reakcję, ale jeśli będą uparcie przeć naprzód, to nagle okaże się, że tam, gdzie ich czar był bardzo potrzebny, nie ma absolutnie nic… Ale równie dobrze ktoś taki może paść plackiem z bólu lub zwyczajnie zginąć.