Trujący Szczyt
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Niemalże od razu wskazał na najwyższą, bo jedyną górę na wyspie, a że wcześniej wykazywał sporo instynktu samozachowawczego i rozsądku, to teraz pewnie mu się nie odwidziało i nie miał zamiaru Cię zdradzić.
Radio:
‐ Kuwa, ja pie**olę, jeszcze mi tu tego kuwa brakowało, jasny chj by to kuwa strzelił! ‐ wydarł się mężczyzna, ale wzniósł dłonie w górę.
Po chwili zdałeś sobie sprawę, że ta tyrada przypominała nieco przekleństwa Drogomira. Tak jak i głos, Drogomir miał podobny. Czyżby to rzeczywiście on? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Podczas swego marszu, po jakieś godzinie, dostrzegłeś coś, co było ostatnim, czego się tu spodziewałeś: Miasto. Prawdziwe, murowane gwarne miasto z własnym portem i nadbrzeżem…
Radio:
‐ Myślałem, że tylko ja ocalałem, wyrzuciło mnie gdzieś na plaży… Co to w ogóle za wyspa? Jesteśmy tu sami czy co? -
-
-
Kuba1001
Vader:
O dziwo, w mieście nie było żadnych strażników, wkroczyłeś niemalże jak do siebie. O wiele większa konsternacja ogarnęła mieszkańców, przede wszystkim Wróżków i nieco Nagów, gdy zobaczyli kogoś, kto nie był przedstawicielem ich ras ani kaprem w ich służbie.
Radio:
‐ Nie widziałem go, nawet łodzi nie widziałem, obudziłem się na plaży z mordą pełną piasku i tyle tego było. -
-
-
-