Trujący Szczyt
-
Radiotelegrafista
Na każdym kroku Morzywał coraz bardziej zadziwiało to miejsce. Miasto, ludkowie, wielki pałac ‐ czy wężoludy miały jakieś królestwo z dala od brzegów Verden?
Przemyślenia rybaka przerwał wódz Nagów. Po pierwszym, raczej złym wrażeniu, dobrze było by zadbać o lepszy wizerunek podczas drugiego spotkania. Skłonił się nisko, choć nieco niezdarnie, jako, że wciąż był obolały. -
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
// A już się bałem, że nie załapiesz aluzji.//
— Na moją łódź i sieci, nie! — Szybko zaparła się Morzywał, coraz bardziej panikując w głębi duszy: — Bo jak oni tak kręcili, to wysłali szpiega! — Niemalże krzyknął.
-
-
-
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
Morzywał westchnął, powoli zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że jego działania prowadzą do ślepego zaułku. Co dadzą mu naprędce wymyślone kłamstwa, jeżeli Nag i tak z góry uznał je za kłamstwa? Nie porzucał jednak nadziei, być może jedynej na wydostanie się stąd:
— Jestem prostym człowiekiem. Nie potrafię się bawić w rządzenie, spiski i inne takie. Kaj to dla mnie, nawet nie chciałem tu się znaleźć, chcę tylko wrócić do mojej chaty. — -
-
-
-
-