Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dosiadł go. ‐Prowadźcie więc.
Ruszyli w znanym Ci kierunku ‐ do Nowego Gilgasz.
‐Więc to spamtąd… Powiedział sam do siebie i ruszył za nimi.
Po kilku godzinach jazdy Łak zatrzymał grupę.
Zatrzymał się razem z nimi.
Wskazał na dwóch kuszników i trzech żołnierzy z halabardami. Z symbolami Czarnego Słońca na zbrojach.
//Michał Ty tutaj piszesz ;‐;//
//Maj bad mejt.// Ściszył głos. ‐Zwiadowcy?
‐ Na to wygląda. ‐ odparł krótko Łak.
‐Śledzimy czy atakujemy?
‐ Jeśli ich zabijemy to dowódcy wyślą oddział, żeby ich znaleźć. Albo pomścić.
‐A coś przyjdzie nam ze śledzenia?
‐ Nie wiemy ilu ich jest, jaką mają broń i co planują.
//Witaj z powrotem!// ‐Więc się dowiedźmy.
‐ Musimy ich śledzić i nie dać się wykryć. Pamiętaj, że cierpliwość jest bronią groźniejszą niż topór czy miecz.
‐Jasne, prowadź.
‐ Mówiłem o cierpliwości. Zaczekajmy, a zwiadowcy sami doprowadzą nas do reszty.
Czekał, więc.
Zwiadowcy zaczęli się zbierać.
Z bolącą dupą dalej siedział w siodle.