Tak więc zadowolony z siebie złapał sam kijek z lotką jaki został po strzale i z uśmiechem włożył go do kołczanu dziewczyny dobywając miecza i rozglądając się za jeszcze jakimiś przeciwnikami.
‐Mało finezyjne cięcia, ale wciąż działają.‐ Postanowił wchłonąć resztę niezużytej energii, może teraz te bestie się nie nauczą by nie podchodzić do niego, schował nawet jedno z ostrzy by mieć wolną rękę.
Wykonał jeszcze kilka popisowych obrotów mieczem, po czym odłożył go stylowo do pochwy.
‐Ciekawe jak smakuje ich mięso…‐ Powiedział do siebie wracając na swój pseudo tron ułożony ze swoich podwładnych.
‐ Co to było? ‐ zadał pytanie Rafael, jednocześnie podchodząc do jednego z mniej poharatanych trucheł. Z bezpiecznej odległości zaczął przyglądać się stworowi, a raczej jego szczątkom.
Dość mały stworek, podobny do żaby, jednak poruszał się na dwóch kończynach, miał ostre zęby i pazury, a także był uzbrojony w jakąś włócznię. Murlok, nie ma co.
‐ Ruszamy dalej? ‐ zapytał krótko Rafael. Nie miał ochoty na dłuższą wymianę zdań, a każda chwila zwłoki mogła narażać ich na ogromne niebezpieczeństwo. Kto wie, czy stworzenia nie zaatakują ponownie.
Większość zebranych pokiwała głowami i ruszyli dalej, najdłużej ociągał się Ork, który zaczął zbierać najmniej uszkodzone Murloki.
Ostatecznie grupa ruszyła szybko, by nadrobić stracony tu czas.
Sprawa wyjaśniła się przy wieczornym ognisku, na skraju bagien, gdy wszyscy przygotowywaliście sobie posiłki. Ork najzwyczajniej odgryzał Murlokom głowy, a resztę zjadał na surowo.
Spojrzał jedynie na orka z lekkim zdziwieniem.
‐Nie wiedziałem, że orkowie potrafią trawić surowe mięso, w sumie to jakoś szczególnie wiele to o nich nie wiem…‐ Powiedział myśląc nad swoimi opcjami tego co mógł przekąsić.