Martwe Bagna
-
Rafael_Rexwent
Rafael po skończeniu kolacji siedział tam gdzie usiadł, wsłuchany w pieśń Hobbita. Była nieznana, słuchana po raz pierwszy, ale jednak dziwnie znajoma, jakby słuchał jej od dziecka. Tony melodii wtapiały się w głąb Łaka, rozgrzewając go przedziwnym ciepłem. Uczucie bardzo nietypowe, a zarazem… przyjemne. Tak, to idealne określenie.
-
Kuba1001
Bilo:
Łowca bez słowa podał Ci kufel pełen świeżego, pieniącego się piwa.
FD_God:
Początkowo nic to nie dało, lecz po chwili z ognia zaczął wyłaniać się jakiś kształt, bliżej Ci nieznany. I wygląda na to, że tylko Ty to zauważyłeś.
Rafael:
Pieśń trwała, a powieki robiły się coraz cięższe. Czy to nie dobry czas, by zasnąć? -
FD_God
Postarał się choćby powierzchownie spamiętać ten kształt, po czym wziął jakiś patyk do rąk i zacząć rysować te coś w ziemi by może jakoś lepiej się temu przyjrzeć czy też spytać jednego z bardziej oświeconych na ten temat
‐Może ty wiesz co u licha tam zobaczyłem w tym ogniu? Chyba masz wgląd na to co widzę.‐ Spytał się w myślach swojego lokatora. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Rafael wyspał się doskonale i wstał w dobrym humorze. Znaczy się on sam miał dobry humor, lecz każdy kto na niego spojrzał widział obojętną i nieco złowrogą twarz ‐ czyli standard. Opędzając się od dzikich instynktów, które podpowiadały mu, by zaczął językiem rozpocząć “poranną toaletę”, rozejrzał się dookoła. Wolał nie myśleć, jakby to wyglądało, gdyby teraz zaczął się lizać po wszelakich nieetycznych miejscach…
-
-
-
-