‐ Próbuję coś zrobić najpierw z tym ogniem, jakoś go sciągnąć z siebie… Gdy jednak to się nie uda wchodzę do wody w czystszym miejscu gdzie nie widać podejrzanych “kłod”
O ile pierwsza metoda zawiodła po całości, to druga udała się jak najbardziej, a dzięki temu ugasiłeś płomienie, choć gdzieniegdzie pozostaną Ci nieprzyjemne bąble oraz blizny.
Nawet wysyłając jedną zmarnowałeś ową energię, gdyż zdołał on magicznie skontrować Twój pocisk. I nie przestawał się śmiać, a to coraz bardziej doprowadzało Cię do wściekłości.
‐ Tobą. ‐ odparł z szerokim uśmiechem. ‐ Tym wszystkim, czego się boisz, czego się obawiasz, co Cię prześladuje. Jestem uosobieniem Twoich największych koszmarów.
‐ Nie… To niemożliwe! Nie możesz być mną, nie ma przecież żadnego sposobu na rozdzielenie istoty na dwie. ‐ Powiedziałem spoglądając na niego, coraz mocniej też zaciskałem dłoń na mieczu.
‐ Nie… Ja nie mogę tego potrafić! Przecież nie może to być… ‐ Na moment się zawahałem. ‐ Nie… To nie może być prawda… Nie ma przecież żadnej magii, która potrafi rozdzielić zarówno kogoś cieleśnie jak i duchowo.
‐ Stoi za Tobą. ‐ powiedział z uśmiechem, a Ty rzeczywiście poczułeś się dość nieprzyjemnie, co spotęgował jeszcze podmuch gorącego powietrza na plecach.