Martwe Bagna
-
Kuba1001
Lepsze to niż jako karma dla kociaka, prawda? Niemniej, po jakimś czasie w końcu trafiliście na miejsce, to jest: do położonego na wysepce fortu, starego, zarośniętego i wyglądającego na opuszczony, ale kręcące się po murach Gobliny oraz łopoczące na wietrze sztandary (z symbolem podobnym do tego, jaki znalazłeś na kamieniu, który doprowadził Cię do jaskini Plugawca) szybko sprawiły, że zmieniłeś zdanie w tej kwestii. Po kilku chwilach zastanowienia ruszyliście dalej, a Gobliny niezwłocznie otworzyły Wam bramę, którą na spotkanie z Wami wyszedł Goblin odziany w różne szmaty, kolczugę i paladyńśki hełm z podniesioną przyłbicą, o wiele za duży jak na jego zielony czerep.
‐ Szefunciu! ‐ zakrzyknął radośnie, wypuszczając z dłoni dwa miecze i klaskając w dłonie. ‐ Szefunciu, żyjesz!
‐ Żyję, em… Jak się zwiesz? ‐ spytał nieco zbity z tropu Magnurth.
Goblin natychmiast spoważniał i uderzył się pięścią w klatkę piersiową.
‐ Wodzu fortu i klanu Rechoczącego Czerepu, wnuk syna Borgotha, który zgodził się, żebyś był naszym szefo, szefo. A na imię mi Bragaht.
‐ Ach tak, Borgoth… Pamiętam go i z radością witam Ciebie, Bragahcie. Niemniej, omówmy wszystko w środku, zgoda? ‐ spytał Mag, a gdy Goblin pokiwał głową, całym towarzystwem weszliście do fortu, zaś za Wami zamknięto bramę. -
-
Kuba1001
Wkroczyliście do typowego goblińskiego fortu, zamieszkałego przez całe rodziny tych zielonych debili. Gdy Ty tak rozglądałeś się po budynku, jego lokatorach i wyposażeniu, nagle podszedł do Ciebie Magnurth.
‐ Dopóki Gobliny z moimi stworami nie zbudują mi nowej wieży, zamieszkamy tutaj. A wracając do Ciebie… Co chcesz wiedzieć w zamian za pomoc mi? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-