Martwe Bagna
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Nie zrobię nic bez odpowiednich ksiąg i pracowni, a będę dysponować tym dopiero, gdy moja nowa siedziba powstanie z dala od gruzów starej, a w sąsiedztwie tego fortu. Rozumiesz? ‐ zapytał, ponownie wskazując na trzy dary, z których jeden był dla Ciebie.
Wiatrowiej:
Na oko to na około trzech metrach wysokości, same miały średnicę nie większą niż piętnaście metrów, spokojnie wystarczały dla tych pająków, które akurat zostały w obejściu, bo najwidoczniej reszta polowała, aby zapewnić grupie przeżycie.
Radio:
Koń najpewniej myślał podobnie, więc dobrze że zostałeś. I w sumie dobrze by było, gdybyś pozostawił Ghycie walkę z pająkami, samemu zajmując się czymś, co nie utrudni jej zadania. -
-
-
-
Kuba1001
Wiatrowiej:
Nie paliła się w jakimś zawrotnym tempie, więc nawet połowa nie stanęła w ogniu, a wszystkie były już bezpieczne na ziemi, z dala od płomieni. Co gorsza, zauważyły Cię i pierwsze dwa ruszyły do ataku.
Radio:
Jak na razie jest nieźle, popaliła pajęczynę… Ale teraz robi się już mniej ciekawie, pająki przeżyły. A do tego dwa ją zaatakowały!
Vader:
‐ Złoto, inne kosztowności i artefakty, kolejny artefakt, bardzo potężny, oraz zwój tajemnej wiedzy, pochodzący z dawnych dziejów, stary wtedy, gdy jeszcze chodziłem po tych bagnach przed swym przymusowym uśpieniem. ‐ wyjaśnił, wskazując kolejno na skrzynkę, miecz i wolumin. -
-
Radiotelegrafista
Eee, co miał robić Nawłoć? Tak, zagrzewać Ghytę do walki! Nastawił mandolinę, przybrał pozycję bojowego barda i zaczął wygrywać bojową melodię
-
-
Kuba1001
Vader:
Widać, że miał dość Twojego grania na jego nerwach, więc zabrał swoje dary i ruszył do własnych komnat, pozostawiając Cię z niczym. Cóż, lepsze to, niż gdyby miałby Cię zdzielić albo zwyczajnie zabić.
Wiatrowiej:
Jeden zasłonił drugiego, oczywiście przypadkiem, a nie celowo, więc tylko on został poparzony i dostał istnego ataku szału przez oślepienie i ból, acz drugi próbował zaatakować. Próbował, bo niewiele mógł zdziałać, gdy pozbawiłaś go jednej z kończyn. Mimo to spróbował wbić w Ciebie swoje jadowite szczękoczułki.
Radio:
Zraniła oba pająki, więc chyba podziałało, chociaż mogło zadziałać wręcz za dobrze, ponieważ jeden, zwabiony melodią, ruszył w Twoim kierunku. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Gdy dają, to bierz, jak głosi stare przysłowie. Chodzi w nim chyba o to, że nie warto odrzucać czyichś darów, a wziąć cokolwiek, jeśli oferuje je ktoś ważny, zwłaszcza taki, który zabiłby Cię kiwnięciem palca, jeśli by chciał, albo wysłałby swoje potworki lub Gobliny w celu zrobienia tego za niego. -
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Nie masz szczęścia do zielonych, to trzeba przyznać. Jak na złość, wszystkie Gobliny i potwory, które Cię otaczają mają właśnie taki kolor skóry.
Wiatrowiej:
Ranny, wycofał się, ale dwa kolejne od razu zajęły jego miejsce, wyginając odwłoki w przód i wypuszczając z nich długie i lepkie nici swej sieci. Na dodatek Nawłoć miał pewne problemy, a ściślej mówiąc to jeden: Ośmionogi, wielki i głodny, który go gonił.
Radio:
Jakoś to szło, ale opornie, zwłaszcza że teren był grząski, a bestii to nie przeszkadzało, oraz była o wiele szybsza od Ciebie.