Leśna Chata Jota Aikhjartssona.
-
-
Kuba1001
Wiązało się to z koniecznością napadu na jakiś obóz, ponieważ żaden samotny bandzior, tudzież z kilkoma kumplami, nie siedział w przydrożnych krzakach, w sumie rzadko kiedy ktokolwiek siedział w przydrożnych krzakach… Chociaż, chwila, chwila: Takowymi skradała się właśnie ludzka parka, dość młodzi, z wyglądu chłopi, dziewczyna i chłopak w wieku około dwudziestu lat, plus minus dwa lata… Nie zauważyli Cię, więc masz sposobność do zaatakowania, jednakże to chyba powinna być ostateczność… Chociaż, z drugiej strony, czas Ci ucieka, więc możesz nie znaleźć w porę jakichś bandytów.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się odejść, acz po odejściu na te kilka kilometrów czułeś się nieswojo, a do tego jakby obserwowany… Niemniej, maszerowałeś dalej, dostrzegając obozowisko na pobliskiej polance, które składało się z kilku namiotów, ogniska i ostrokołu wokół, w środku zauważyłeś pięciu mężczyzn siedzących przy ogniu, którzy jedli, pili i rozmawiali. Każdy uzbrojony był w dwuręczną kuszę i zapas bełtów, a także jakąś dodatkową broń, jak miecz, włócznia czy topór.
-
-
Kuba1001
Szło to opornie, bez źródła wody raczej sobie nie poradzisz. Siedzący przy ogniu mężczyźni zauważyli Cię, ale nie zwrócili na Ciebie żadnej uwagi, a więc nie byli bandytami, bo to raczej wątpliwe, skoro obozowali na widoku, skąd każdy kupiec czy strażnik karawany mógłby ich dostrzec, albo nie byłeś dla nich zbyt łakomym kąskiem. Tak czy inaczej, zostawiłeś ich w tyle, a dziwne uczucie bycia obserwowanym wróciło.
-
-
-
-
-
-