Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Było jakieś, niedaleko ściany.
Czyli tam, gdzie chłodniej. Położył się i spróbował zasnąć.
Sen przyszedł szybko, obudziła Cię nie trąbka, ale przekleństwa budzonych towarzyszy.
To… było oczywiste, w szczególności z Krasnoludami. Rozejrzał się i wyszedł, jeżeli inni też wyszli.
Wyszli i od razu udali się do ustawionych wcześniej, tak jak wczoraj, stołów, gdzie był już chleb, kasza, warzywa, owoce, jajecznica, mięso, ser i masło.
Sam również tam zasiadł.
Najwidoczniej powinieneś wziąć sobie talerz, nóż, widelec, nałożyć to, na co masz ochotę i zjeść.
I się tym zajął.
Udało Ci się zarówno przygotować śniadanie, jak i je zjeść.
Sukces. Pytanie co dalej.
Zapewne to samo, co wczoraj.
Czyli mur. Zgłosił się tak jak poprzednio i zajął stanowisko.
Dostałeś to samo, co wcześniej.
I tak robił do końca swojej warty.
O dziwo nie do końca, bowiem wypatrzyłeś małą grupę ludzi, lub im podobnych istot, idących lokalnym szlakiem.
Powiadomił najbliższego krasnoluda.
Ten natomiast pobiegł do kwatery swego szefa, wcześniej gratulując Ci i klepiąc po ramieniu.
Pozostało mu obserwować ludzi i czekac na dalsze rozkazy.
Że wojak z Ciebie żadne, grupa Krasnoludów i Orków ruszyła z fortu sama, uzbrojona po zęby, z celem wiadomym.
Obserwował ich.