Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Gildia Kupców, resztę powie Ci kwatermistrz.
‐Dobrze, to idę. Jak powiedział, tak zrobił i poszedł do kwatermistrza.
Już raz tam byłeś, więc trafiłeś tam bez jakichkolwiek problemów.
Rozejrzał się za nim.
Właśnie szykował on załadunek jakichś towarów na wozy.
Zbliżył się do niego. ‐Ja w sprawie transakcji handlowych.
‐ No wiem przecież. ‐ odrzekł. ‐ Masz już tych kiziorów?
‐Nie, miałeś mi ich chyba przydzielić.
‐ Mam sporo na głowie, a myślałem, że jak się z chłopakami zaaklimatyzujesz, to sam kogoś wybierzesz.
‐Nie miałem okazji, kogoś polecasz?
‐ Nie mają być inteligentni. Od tego jesteś Ty. Oni mają być wielcy, silni, uzbrojeni po zęby i ogólnie niech budzą postrach w kupcach.
‐Gdzie mogę ich poszukać?
‐ Może nie zauważyłeś, ale kręcą się wszędzie.
‐Ouh. To… idę ich szukać. Chyba, że coś jeszcze mam wiedzieć?
‐ Resztę powiem, gdy wrócisz.
Kiwnął głową i zaczął szukać takowych goryli.
Właściwie każdy, poza Goblinami i Elfami, by się nadawał.
Spróbował poszukać znudzonych kolesi na murach.
W sumie to każdy był znudzony, poza jednym Krasnoludem, który chodził wokół i opierdzielał każdego jak leci.
Ten akurat nie, bo szefcio. Zbliżył się do dwóch takich, co się nadawali. ‐Jest propozycja. Będziecie osłaniać mnie podczas transakcji handlowej, w zamian będziecie mogli natychmiast zejść z tych murów i trochę rozprostować kości.