Miasto Argent
-
-
-
-
Kuba1001
Koń nie przyjechał, bo był daleko, przed karczmą. Karczma stała w pobliżu wejścia, a ratusz w centrum. Różdżki też nie było. Jeden ze strażników zamknął ją w jakiejś szkatułce z metalu.
Dwaj żołnierze podnieśli Cię z ziemi.
‐ Pora na spotkanie z szefem, śmieciu. ‐ powiedział inny, który przy okazji zdzielił Cię w twarz. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Dotarliście do wielkich, dębowych drzwi, które kojarzyły Ci się z posiedzeniami ważniejszych obywateli miasta i okolic.
Przed bramą stali dwaj liczący sobie grubo ponad dwa i pół metra wzrostu, uzbrojeni i okuci po zęby strażnicy wyglądający na takich co odziedziczyli siłę po Orkach. Urodę i wdzięk pewnie też, ale nie mogłeś być pewny, gdyż ich twarze skrywały hełmy. -
-
-
-
-
-
-
-