//Jestem właścicielem uniwersum, nie tej karczmy :V
Nie mam tutaj władzy…//
Wyżłopał ponownie, lecz teraz wolniej. Natomiast z kuchni wieść niosła, że mięcho już gotowe.
Prychnął i rzucił Ci dwadzieścia.
‐ Będzie trzydzieści, nie? ‐ spytał, mierząc Cię spojrzeniem, które mówiło, że, wbrew pozorom, jest dość dobry z matmy, a od tej odpowiedzi zależy Twoje życie…