Pierw wołał się jak zwykle upewnić czy obecna jaskinia jest w miarę wąska czy też jest dosyć szeroka.
‐Cóż, po wodzie chodzić nie umiem… Na deskach może by je puścić czy coś…
Nadal nic niezwykłego nie widać, a jeden z marynarzy wskoczył na tak zwaną “bombę” do wody.
‐ Wskakujcie! Woda jest świetna. ‐ powiedział uśmiechając się szeroko.
Skoro już wszyscy weszli do wody i nic się nie stało to sam postanowił do niej wejść i całą grupą popłynęli wzdłuż korytarza dalej rozświetlając okolicę pod wodą.
Pokonaliście trzy czwarte długości zbiornika, aż nagle jeden z marynarz powiedział coś co zmroziło krew w żyłach wszystkim.
‐ Coś otarło mi się o stopę. ‐ mówił z bladą twarzą, co znaczyło, że z pewnością nie kłamie. Albo świetnie gra.
‐Są tutaj przecież te małe ryby… Miejmy nadzieję, że to one. Płyńcie lepiej szybko dalej byśmy zaraz nie mieli kłopotów…‐ Powiedział płynąc nieco szybciej przez zbiornik wodny rozświetlając dalej dno.
Płynęliście dalej, kapitan i dwaj marynarze byli już na brzegu. Nagle jeden z marynarzy krzyknął.
‐ Tam! W wodzie. ‐ mówił wskazując na jakiś odległy punkt.