Tubylcom nie był potrzebny, ale niektórzy marynarze zbierali trochę do kieszeni, jak to ująłeś. W sumie to mieli udział w łupach.
Sielską robotę przerwał krzyk, a później wrzawa w głębi kopalni.
‐ Ten cwel ukradł akwamaryn i wraz ze swoją bandą próbował mnie napaść! Musiałem się bronić! ‐ krzyknął marynarz wskazując na dzikusa, który bronił się w swoim języku.
‐ Wy cholerne gnoje! Nie macie co robić tylko bić się z dzikusami?! Jeszcze jeden taki wybryk i ześlę pod pokład! Do wioseł! ‐ ryknął kapitan od strony wejścia zbliżając się dość szybko.
‐W sumie to sam chciałbym to wiedzieć, powiedział mi ten, który ich tak załatwił, że chcieli podebrać akwamaryn dla siebie, jakby był dla tubylca on jakoś szczególnie cenny. Jeden się ostał to może zaprezentuje swoją wersję.
No i mówił. Kapitan kiwał głową lub przerywał by uzyskać dalsze wyjaśnienia.
‐ Na pokład! Będziesz szorować galerę i masz nie zbliżać się do wyspy, chyba, że na mój wyraźny rozkaz. ‐ powiedział w końcu kapitan do marynarza.