Wziął ze stołu pierwszy lepszy jadalny owoc i z nim w ręce opuścił jadalnię. Lubił sobie coś przegryźć przy pracy. Godziło to wprawdzie w jego poczucie dobrych manier, ale skoro miał ograniczony dobór jedzenia chciał mieć chociaż swobodę miejsca jego spożywania.
Człowiek wydawał się oszołomiony. Łypał oczyma na prawo i lewo obserwując pracownię. Zauważyłeś zmianę jego oczu. Nie koloru, ale całych oczu. Wyglądały teraz jak ślepia dzikiej i impulsywnej bestii.
Zaniepokoił się nieco. Miał wprawdzie magię cienia do dyspozycji, ale powstrzymałoby to hybrydy przed zrobieniem rozwałki w laboratorium, gdyby się wymknęła. Wstał i zbliżył się do pacjenta, pozostając jednak poza jego zasięgiem.