Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Pustka wydawała się najbardziej prawdopodobna, ale jednocześnie nie taka straszna. Spróbował odłamać kawałek piaskowca, aby dodać go do mikstury.
Piaskowiec ułamał się łatwo i zmienił kolor mikstury na krwistoczerwony, a do tego ta przestała się pienić.
Zaciekawiło go to. Nie mogąc powąchać substancji zamieszał czymkolwiek w zlewce, aby sprawdzić jej gęstość.
Co ciekawe nie była do końca cieczą. Mikstura miała bardziej konsystencję kleju. Przylegała do bagietki (tak nazywało się to długie do mieszania? ;‐;) i nie dawała się łatwo odkleić czy strząsnąć.
Odłożył bagietkę i zalał miksturę wodą, aby nieco ją rozcieńczyć.
Robiąc to osiągnąłeś przeciwny efekt i zagęściłeś miksturę.
Podrapał się po głowie. Magia magią, ale takie rzeczy dziać się nie powinny. Przyniósł zlewkę mutantowi do powąchania.
Obrzydzony odsunął głowę i pewnie wytrąciłby Ci miksturę z ręki gdyby nie był przywiązany.
Odłożył miksturę do jednej z szafek, zakładając, że nie będzie z niej większego pożytku.
Skoro stwór tak zareagował to pewnie można użyć mikstury to stopowania jego zapędów, gdyby stał się zbyt agresywny.
//Ty mi mów jak wygląda sytuacja, zamiast dawać boskie instrukcje :L// Tak czy owak zamknął wywar w szafce, po czym zastanowił się, co mógłby teraz zrobić. ‐ Dawał ci tu ktoś jeść? ‐ zapytał się stwora.
//Ty mi mów jak wygląda sytuacja, zamiast dawać boskie instrukcje :L//
Tak czy owak zamknął wywar w szafce, po czym zastanowił się, co mógłby teraz zrobić. ‐ Dawał ci tu ktoś jeść? ‐ zapytał się stwora.
Głuche warknięcie jednoznacznie mówiło: Nie.
Westchnął ‐ Z kim ja właściwie pracuję? Poszedłbym teraz, ale nie chce mi się znowu łazić po tym zamku ‐ zaczął myśleć na głos
Po wypowiedzeniu swojej myśli zauważyłeś jak mały, onyksowy posążek stojący w koncie pracowni się poruszył.
Zwrocił swoje oczy na posążek, jednocześnie odsuwając się od niego o krok.
Ten zakołysał się lekko i pozostał w stanie spoczynku. Chyba nie poruszy się znowu.
Nieco przerażony, wyszedł na korytarz.
Ten był pusty.
Poszedł poszukać kogokolwiek, z irracjonalnego lęku, że stało się coś naprawdę dziwnego.
Pusto. Mogłeś poszukać w jadalni.