‐ Oczywiście. ‐ potwierdził i uznał, że wszystko jasne, więc ruszył w drogę powrotną.
‐ Uważajcie. Podobno zbliżają się Paladyni i cała reszta tej świetlistej hałastry. ‐ dodał jeszcze na odchodnym.
‐Zależy ile to ich będzie, jak za wiele to raczej się cofniemy. Zasypią nas magią to nie będzie miło. No to jedziemy chłopaki.‐ Rzekł jadąc ogarem w stronę wioski.
‐Dobra, rozdzielić się każdy na osobny domek… Ja do największego idę.‐ Skinął głową do swoich, po czym zszedł z ogara i właśnie taki postarał się odnaleźć. Może jakiego sołtysa był.