‐Jakiż słodziutki widok…‐ Rzekł, po czym podszedł bliżej nich by zmienić broń na swój korbacz i zaraz po tym wykonać serię uderzeń na klatki piersiowe obu osób, jednak tak by obie osoby dało się w miarę nieść.
‐Ugh, nie nadają się do walki czy czegokolwiek…‐ Powiedział wychodząc z pokoju by zabrać parkę rodziców z łóżek i wystawić ich na jakieś zbiorowisko na zewnątrz.
‐Tamci się pewnie lepiej bawią… Pozostało zatem ruszyć do innego domostwa i w nim zrobić raban i zniszczenie.‐ Z taką myślą postanowił odwiedzić inny dom.
Właściwie to drzwi same się otworzyły i weszła przez nie zaspana dziewczynka mające jakieś dziesięć czy jedenaście lat. Na razie Cię nie widzi, ale pewnie nie potrwa to długo.
‐Dzieci to chyba nie mogą grzecznie spać, gdy ktoś szlachtuje im rodzinę…‐ Rzekł idąc dalej, bo z jego perspektywy ukrycie się gdziekolwiek i bycie bezszelestnym graniczy z niemożliwością.