Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Usłyszała i zobaczyła Cię. Z wyrazem ulgi na twarzy zaczęła biec w Twoim kierunku. Udało Ci się dotrzeć na brzeg, ale kobieta gdzieś pobiegła.
Usłyszała i zobaczyła Cię. Z wyrazem ulgi na twarzy zaczęła biec w Twoim kierunku.
Udało Ci się dotrzeć na brzeg, ale kobieta gdzieś pobiegła.
Poczekał aż się zbliży na zasięg noża. (nóż oczywiście ukryty). ‐Na bóstwa, opowiadaj. Co się stało? Szukał jej.
Poczekał aż się zbliży na zasięg noża. (nóż oczywiście ukryty). ‐Na bóstwa, opowiadaj. Co się stało?
Szukał jej.
‐ Jakiś Ork… Zaczepił nas w Nowym Gilgasz… Prosił o łódź… Przypłynęliśmy tu, a on ich zabił. Zabił ich! ‐ krzyknęła wyraźnie roztrzęsiona. Cieszyła się z ratunku, ale nie zbliżała się zbyt blisko. Nie widziałeś jej, ale słyszałeś. Chyba.
‐ Jakiś Ork… Zaczepił nas w Nowym Gilgasz… Prosił o łódź… Przypłynęliśmy tu, a on ich zabił. Zabił ich! ‐ krzyknęła wyraźnie roztrzęsiona. Cieszyła się z ratunku, ale nie zbliżała się zbyt blisko.
Nie widziałeś jej, ale słyszałeś. Chyba.
‐Cii… spokojnie. Już wszystko dobrze, orki są głupie, pewnie cię już zgubił. Szedł w tamtym kierunku.
‐Cii… spokojnie. Już wszystko dobrze, orki są głupie, pewnie cię już zgubił.
Szedł w tamtym kierunku.
‐ Pomożesz mi? ‐ zapytała posyłając Ci błagalne spojrzenie. Rozmawiała kilkanaście metrów dalej z jakimś mężczyzną.
‐ Pomożesz mi? ‐ zapytała posyłając Ci błagalne spojrzenie.
Rozmawiała kilkanaście metrów dalej z jakimś mężczyzną.
‐Tak oczywiście, chodź ze mną. Zaczął iść w jej kierunku.
‐Tak oczywiście, chodź ze mną.
Zaczął iść w jej kierunku.
Podeszła do Ciebie. Nie widzieli Cię. Stali odwróceni tyłem.
Podeszła do Ciebie.
Nie widzieli Cię. Stali odwróceni tyłem.
Zaczął się skradać. ‐Pomogę ci… odejść z tego świata. Zaatakował kobietę nożem, celował w klatkę piersiową.
Zaczął się skradać.
‐Pomogę ci… odejść z tego świata. Zaatakował kobietę nożem, celował w klatkę piersiową.
Nie miała żadnych szans się ruszyć. Padła martwa na plażę. Zobaczyłeś jak mężczyzna zabija kobietę.
Nie miała żadnych szans się ruszyć. Padła martwa na plażę.
Zobaczyłeś jak mężczyzna zabija kobietę.
Brutus szedł do niego. Rozglądał się za swoim orkiem.
Brutus szedł do niego.
Rozglądał się za swoim orkiem.
Wasz wzrok spotkał się kiedy byliście osiem metrów od siebie.
‐Brutus ‐Mój Pan. ‐Dobrze wiedzieć, że jeszcze mi służysz. Wracaj do zamku, tam masz mnie oczekiwać. ‐Tak jest Panie. Jonathan odszedł w swoim kierunku, a Brutus przeszukał kobietę.
‐Brutus ‐Mój Pan. ‐Dobrze wiedzieć, że jeszcze mi służysz. Wracaj do zamku, tam masz mnie oczekiwać. ‐Tak jest Panie.
Jonathan odszedł w swoim kierunku, a Brutus przeszukał kobietę.
Kobieta nie miała nic przy sobie, a Ty spokojnie wróciłeś do zamku.
Brutus udał się w stronę Zamku przy klifie, a Jonathan w stronę południowej części wyspy.
Brutus zmienia temat. Dotarłeś tam bez większych problemów.
Brutus zmienia temat.
Dotarłeś tam bez większych problemów.
//A nie na odwrót? .. Brutus zostaje w moim zamku, a Jonathan tam ..
//Ku*wa. Pomyliłem się. Masz rację ;‐;//
//Jaki temat? I pamiętaj o moim głównym bohaterze!
//Pamiętam. Jeśli chcesz pisz dalej tutaj.//
//Nope, dawaj inny temat dla Jonathana