Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Podeszła do Ciebie. Nie widzieli Cię. Stali odwróceni tyłem.
Podeszła do Ciebie.
Nie widzieli Cię. Stali odwróceni tyłem.
Zaczął się skradać. ‐Pomogę ci… odejść z tego świata. Zaatakował kobietę nożem, celował w klatkę piersiową.
Zaczął się skradać.
‐Pomogę ci… odejść z tego świata. Zaatakował kobietę nożem, celował w klatkę piersiową.
Nie miała żadnych szans się ruszyć. Padła martwa na plażę. Zobaczyłeś jak mężczyzna zabija kobietę.
Nie miała żadnych szans się ruszyć. Padła martwa na plażę.
Zobaczyłeś jak mężczyzna zabija kobietę.
Brutus szedł do niego. Rozglądał się za swoim orkiem.
Brutus szedł do niego.
Rozglądał się za swoim orkiem.
Wasz wzrok spotkał się kiedy byliście osiem metrów od siebie.
‐Brutus ‐Mój Pan. ‐Dobrze wiedzieć, że jeszcze mi służysz. Wracaj do zamku, tam masz mnie oczekiwać. ‐Tak jest Panie. Jonathan odszedł w swoim kierunku, a Brutus przeszukał kobietę.
‐Brutus ‐Mój Pan. ‐Dobrze wiedzieć, że jeszcze mi służysz. Wracaj do zamku, tam masz mnie oczekiwać. ‐Tak jest Panie.
Jonathan odszedł w swoim kierunku, a Brutus przeszukał kobietę.
Kobieta nie miała nic przy sobie, a Ty spokojnie wróciłeś do zamku.
Brutus udał się w stronę Zamku przy klifie, a Jonathan w stronę południowej części wyspy.
Brutus zmienia temat. Dotarłeś tam bez większych problemów.
Brutus zmienia temat.
Dotarłeś tam bez większych problemów.
//A nie na odwrót? .. Brutus zostaje w moim zamku, a Jonathan tam ..
//Ku*wa. Pomyliłem się. Masz rację ;‐;//
//Jaki temat? I pamiętaj o moim głównym bohaterze!
//Pamiętam. Jeśli chcesz pisz dalej tutaj.//
//Nope, dawaj inny temat dla Jonathana
//Niby jaki? Południowa część wyspy? ._.//
//Pałac Lorda Ziemniaków. Oczywiście nazwę wymyślasz ty ;‐; Pamiętaj że jest tam od luja orków, więc raczej to taka forteca/ baza wojskowa/wypadowa.
Jonathan wracał do zamku, zbliżała się noc a co gorsze rozpadało się.
Wracałeś do zamku, a deszcz padał coraz mocniej.
Szedł dalej.
W końcu trafiłeś pod bramy zamku.