Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zawołał dowódce, albo kogo kogokolwiek, kto został dowódcą orków.
//To był sarkazm ;‐;// Przybył ten sam co pełnią tę funkcję przedtem. Z tą różnicą, że nie miał prawej ręki poniżej ramienia.
‐Rufusie, powiedz mi: Znałeś krasnoludów przed pracą u mnie, prawda?
‐ Tak. Znać ich wcześniej. Oni pić. Dużo pić. Mieć prawie tak twarde głowy jak Orkowie!
‐Wiesz, czego się boją? Lub jak ich zapędzić w pułapkę?
‐ Oni się nie boją… Ale chyba nie umieją pływać, bo kurduple.
‐A jak to jest z większością orków? Pływać chyba umiecie, prawda?
‐ Na Plugawych Ziemiach nie ma wody, a my stamtąd…
‐Więc miło. Masz jakiś znajomych stamtąd? Kogoś, kto chętnie zawalczyłby z krasnoludami?
‐ Nieeee! Wszyscy na wojnie z Quragiem i Bor ‐ Ghulem. Prawie, żaden na Plugawych Ziemiach nie został.
‐Szkoda. Więc zostaje nam czekać na wsparcie… oby było liczne.
‐ Ta… A co mamy teraz robić?
‐Czekać.
‐ Ile? My nie podchodzić do tego stwora.
‐Ja z nim zawalczę. Ogniem i mieczem.
‐ Pan zginąć. ‐ stwierdził stanowczo Ork. //O eliksirze nie zapomniałeś? Możesz zawsze zdobyć składniki samemu.//
‐Bestia bać się ognia. Ja ją spalę. Jeszcze coś: Wiadomo, co z Severusem?
‐ Inni też tak mówić. ‐ mruknął cicho wątpiąc w Twoje umiejętności. ‐ Nie wiadomo. ‐ dodał później.
‐Miło. Możesz zostawić mnie samego?
Odwrócił się na pięcie i odszedł.