Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Oczywiście lustro, a także trzeba było wymówić zaklęcie. Dołączono do niego kilka listków jakiejś rośliny, którą trzeba żuć podczas rzucania zaklęcia by efekt był jeszcze lepszy.
Poszukał w swoich zasobach takowej rośliny.
Owa roślina była dołączona do zaklęcia, więc była zasuszona między stronami zawierającymi czar.
Poszukał lustra.
Lustro oczywiście było.
///Po co lustro, tak dokładniej? Wyjrzał przez okno, poszukał wzrokiem swoich, oddanych mu orków.
//Za chwilę się dowiesz.// Wszyscy Orkowie ‐ zarówno wierni jak i mający nieco inne zamiary ‐ zbierali się na placu.
///Nie wystarczy sam kontakt wzrokowy? Wyszedł na balkon. ‐Można już ruszać?
‐ Ruszać. ‐ odparł Ork ze zdradzieckiego oddziału.
‐Będę wam towarzyszył w walce. ‐A przynajmniej tak macie myśleć, niedojdy
‐ Nie trzeba. My wyszkoleni. Dać radę. ‐ stwierdził z przekąsem dowódca.
‐I tak się tam pojawię.
‐ Jak chcieć. My i tak zrobić swoje.
Kiwnął głową na znak zgody.
Kiwnąłeś, a on Ci odkiwnął.
Wrócił do gabinetu.
Wróciłeś.
Brutus wrócił do zamku.
Brutus wrócił.
Brutus przyglądał się orkom Lorda z dość małym zaciekawieniem. Był pewny, że pomimo swoich wad jest w stanie z nimi walczyć.