Miasto Hammer
-
-
-
-
Kuba1001
I w ten sposób dość szybko uwinęliście się z badaniami, a Liszaj nie wyglądał na zmartwionego. Cóż, to medyk, pewnie potrafił to ukrywać, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
Karczmarz szybko przeliczył złotniki i schował je do sakiewki, a następnie wręczył Ci klucz.
‐ Na piętrze, pierwszy pokój na prawo. Coś jeszcze? -
-
Kuba1001
‐ Starzejesz się, jak my wszyscy. Ty oczywiście wolniej niż ja, Drowy żyją znacznie dłużej od ludzi. Ale i tak według mnie powinno zostać Ci jeszcze przynajmniej pięćdziesiąt lub nawet siedemdziesiąt lat spokojnego życia, a ducha powinieneś wyzionąć we śnie czy przez zawał. Nie rozumiem, czemu dzieje się to teraz, a do tego tak gwałtownie.
Mały pokoik, a w nim łóżko, kufer, stolik, szafka nocna, świecznik z pięcioma świecami, krzesło i okno na świat, w tym wypadku na główną ulicę miasta.
-
-
Kuba1001
‐ Nic poza tym, że coś masz, i powinienem na to uważać, gdyby okazało się, że to jego wina. Więc słucham, opowiedz mi o nim.
Większość klientów karczm była niepiśmienna i nie potrafiła czytać, więc fundowanie w pokoju pergaminu, papieru czy wyprawionej skóry zwierząt oraz piór i atramentu byłoby marnotrawstwem złota, które można przeznaczyć na coś innego. Mówiąc krótko: Nie.
-
Connell FlioNhor
Poszukał artefaktu przy sobie. Nie spodziewał się raczej tego, że Trom mu go odebrał, lub że został zgubiony w czasie, kiedy był tutaj przenoszony.
-Przypomina Malachit, świeci jasnozieloną barwą, a przy okazji pozwala na zwiększenie mocy posiadacza. Nie zauważyłem cech negatywnych, ale może… skoro to może być jego wina… to pora go oddać.Jonathan Waasi
Sprawdził więc ilość złota przy sobie.
-Pięknie, jeszcze zakupy będę robił. -
- Wyślę go mojemu bratu, Paladynowi, który przepada go Magią Światła… Ale jesteś pewien, że mogę zabrać go na ten dzień lub dłużej? Nie chciałbym w ten sposób doprowadzić do pogorszenia Twojego stanu.
Na potrzeby misji otrzymałeś czterysta sztuk złota, z ocalałych skrytek Plugawca lub jako łupy czy inne przychody służących mu Goblinów z Martwych Bagien, przeznaczonych na zakup wszelkich potrzebnych artykułów i przyrządów, wynajmowanie noclegu, opłacenie transportu, łapówki, płatnych morderców, informacje i wszystko inne, co Ci do wykonania misji potrzebne.
-
Connell FlioNhor
-Nie zwiększa zdrowia, ani wytrzymałości, jedynie część magiczną i inteligencję…także śmiało.
Jeżeli znalazł swój artefakt, to go oddał w ręce Liszaja.Jonathan Waasi
Teraz to było już trzysta ileś. W takim razie zostawił tutaj większość i zabrał dwadzieścia złota, po czym opuścił karczmę, swój pokój zamykając na klucz. Udał się na poszukiwanie jakiegoś sklepu, gdzie mógłby znaleźć te potrzebne mu przedmioty. -
Znalazłeś, a ten przyjął go do dłoni ostrożnie, jakby mimo wszystko obawiał się, że zaraz porazi go jakąś mroczną energią, co oczywiście nie nastąpiło, więc schował go do kieszeni płaszcza.
- Obiecuję dbać o niego i zwrócić tak szybko, jak to tylko możliwe. Czy jest jeszcze coś, co mogę dla Ciebie zrobić?Hammer nie było miastem kupieckim, na miarę Gilgasz czy Imalin, ale i tak oferowało wiele towarów, w tym gęsie pióra, atrament i papier, które kupiłeś za tych dwadzieścia sztuk złota, a choć było tego niewiele, to lepsza taka ilość, niż żadna.
-
Connell FlioNhor
-Zrobiłeś i tak już dużo, żeby utrzymać mnie przy życiu. Jestem ci wdzięczny. - Odparł spokojnie. - I żeby nie psuć twojej pracy będę tutaj dzielnie i wytrwale czekał.Jonathan Waasi
Teraz pora było na spacery, jak i sporządzenie pamięciowego wizerunku ulic miasta wokół celu i wejść do siedziby Paladynów. Oczywiście rysunki sporządzi w pokoju w karczmie. -
- Jesteś zbyt interesującym przypadkiem, żeby moja lekarska duma ot tak pozwoliła mi zostawić Cię w spokoju. - odparł na pożegnanie i odszedł.
A więc spacerowałeś, a nawet do Ciebie przemawiał urok białych kamieniczek i innych budowli w Hammer. Niemniej, zapamiętałeś wszystko, wiec pora wrócić do karczmy i zabrać się za rysowanie planów, nim te wywieje Ci z głowy.
-
Connell FlioNhor
Natomiast on sam się położył na łóżku, by odpoczywać. Interesujący żywot, większość spędzona na nauce magii wody, która mu tutaj nie pomagała.Jonathan Waasi
Więc i to też zrobił. Wrócił do karczmy i zakluczył się w pokoju, żeby rozpocząć szkicowanie. -
Nie męczyłeś się długo, samotność po niecałym kwadransie przerwał Trom, który wparował do komnaty.
- I co powiedział doktorek? Poskłada Cię? Bo jak nie, to wiesz, że się możesz na mnie powołać? Albo na jakieś złamane gnaty? Jego, nie Twoje.Szło dobrze, dopóki nie wróciłeś do karczmy. Byłeś już właściwie jedną nogą na schodku prowadzącym na piętro, do Twojego pokoju, gdy w tłumie gości dostrzegłeś coś interesującego. A dokładniej kogoś. Białowłosą kobietę rozmawiającą z barmanem…
-
Connell FlioNhor
-Jest dobrze, Trom. - Uśmiechnął się. - Obecnie będą badać ten mój artefakt, by sprawdzić, czy nie stanowi zagrożenia dla mojego zdrowia.
Przemilczał niektóre sprawy, by go nie niepokoić.Jonathan Waasi
A więc była tutaj. No cóż, nakreśli rysunki również w tym miejscu. Postarał się zająć jakiś wolny stolik, by ją obserwować kątem oka. -
- Taaa… A co potem?
Nie zwracała na Ciebie żadnej uwagi, więc spokojnie się jej przyjrzałeś, stwierdzając, że była to bardzo urodziwa kobieta, o kształtnym ciele, ale też zapewne krwi Elfów płynącej w jej żyłach, co zdradzał typ urody i rysy twarzy, choć brakowało jej szpiczastych uszu. Intrygowały Cię jednak głównie jej białe włosy. Właśnie śnieżnobiałe, a nie siwe, a nie był to chyba naturalny kolor włosów żadnej rasy.
-
Connell FlioNhor
-Zobaczymy, przyjacielu. Nie ma czym się stresować.Jonathan Waasi
Białe włosy były właśnie elementem szczególnym. Zwłaszcza, że to były drugie takie włosy w tej okolicy, więc mogły należeć do tej samej osoby. Dobrze wiedzieć, że tutaj była, bo to mógł być ktokolwiek. Od szpiegów, po osoby, które mogły go gdzieś zauważyć i wiedzieć, że nie jest prostym człowiekiem. -
- Poza tym, że zemrzesz mi tu na rękach?
I takie to niezdrowe przypuszczenia będą towarzyszyć Ci tak długo, aż nie zapytasz o nią kogoś.