Archipelag Sztormu
-
-
-
-
Kuba1001
Kazute:
Zaczął, gdy tylko tłumacz przełożył mu Twoje polecenia, ale nic z tego nie wyszło, mimo że widziałaś, jak się stara. Cóż, zaangażowanie to nie zawsze wszystko.
Max:
Tylko to, że dostrzegli Wasz okręt. Co ciekawe, kapitan piratów nie był głupi i planował Was zaatakować, gdy tylko znajdziecie się w zasięgu, więc chyba Twój ździebko szurnięty kompan dobrze zrobił, rozpoczynając atak jako pierwszy.
Vader:
‐ Na to wychodzi. ‐ odparł jeden z marynarzy, cofając się o krok, gdy do małego potworka dołączyły kolejne. Teraz były aż cztery i wszystkie wpatrywały się w Ciebie, wydając z siebie dziwne ryki, przypominające trochę ptasi trel, a trochę ryki ich dorosłych odpowiedników. -
-
Vader0PL
Brook “Wilcze serce” Currington
/// www.youtube.com/watch?v=iN3NaBxVYHs ///
‐Na co się one tak gapią, do cholery? Uważajcie, bo mogą być szybkie. -
-
maxmaxi123
//Przegapiłem wszystkie odpisy z tamtego dnia.//
Czy miał rację czy nie, niepokoiło go bardziej to, że nie znalazł jeszcze kapitana. Nie zdziwiłoby go, gdyby ruszył na bój, ale też sam fakt że natknął się tylko na tego kolosa (z tego co pamiętam) był dziwny. Wziął jednak książkę i opuścił kajute. Coś się działo na zewnątrz? -
Kazute:
Potrzebował kilku prób i gdy już zaczęłaś wątpić, że ma w sobie jakikolwiek potencjał magiczny, to udało się, ku jego wielkiemu zdziwieniu. które z czasem przeszło w radość i euforię.
Vader:
W tym wieku pewnie zdołałyby co najwyżej odgryźć komuś palca, ale to i tak nieciekawa alternatywa. Mimo to, wszystkie powoli lgnęły do Ciebie, trącając Twoje buty swoimi gadzimi pyskami.
- Gratulacje, szefie. - rzucił jeden z marynarzy, ledwo powstrzymując się od śmiechu. - Będzie pan świetną matką.
Max:
Właściwie już wygraliście, ostatnie pirackie niedobitki właśnie składały broń lub były wyżynane co do jednego, jeśli nie chciały się poddać, więc misję pewnie będzie można uznać za udaną. -
Brook “Wilcze serce” Currington
-Jeżeli ja zostałem ich matką, to one będą posłuszne moim rozkazom, także uważaj sobie na przyszłość. I czym one do cholery się żywią, bo nie ukrywam, wizja kilku takich wojowników w armii Cesarstwa to byłoby coś niesamowitego. -
Skoro tak, to zszedł pod pokład, aby zobaczyć jak tam się miewają niewolnicy.
-
Również się ucieszyła, zaklaskała nawet w dłonie.
- Właśnie tak to się robi. Jak będziesz ćwiczył dalej według moich wskazówek, to zacznie ci to wychodzić coraz lepiej, wodzu - powiedziała udając dumę w głosie. -
Vader:
Dobre pytanie, na które nikt nie znał odpowiedzi. Cóż, mleka na pewno nie piją.
Max:
Wciąż śmiertelnie przerażeni, zapewne pozbawieni nadziei, ale żywi. Chociaż tyle.
Kazute:
Skinął głową i spróbował ponownie, gdy tłumacz przetłumaczył Twoje słowa. Cóż, mimo chęci, może być tak, że nie osiągnie wiele więcej, niż absolutne podstawy, nie każdy musi mieć w końcu predyspozycje do używania Magii. -
- Może już wystarczy na dzisiaj. Dymek, jaki stworzyłeś jest i tak już bardzo dużym wyczynem biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy przez lata dzień w dzień próbowali to osiągnąć a mimo usilnych starań nigdy im się nie udało. Sama jestem pod wielkim wrażeniem tego, co przed chwilą zobaczyłam - wytłumaczyła, omijając wszelkie prawdziwe fakty dotyczące magii. Wódz nie musi o nich wiedzieć.
-
Brook “Wilcze serce” Currington
Sprawdził, czy miał przy sobie prowiant, a tam jakieś mięso. Miał do wykarmienia cztery cholerne krokodyle. -
Poszedł więc po dziennik chyba już martwego kapitana i udał się do jeszcze żywego, aby pokazać mu swą zdobycz.
- Wiem skąd pochodzą ci więźniowie, ale jednocześnie chyba nie warto będzie ich tam odstawiać. Piraci spalili ich domy.
//Uwielbiam ten brak dzielenia na strony. Aż chce się czytać poprzednie posty, kiedy wiesz że nie będzie przy tym więcej klikania~ -
Kazute:
Pokiwał głową z szerokim uśmiechem i powiedział coś jeszcze tłumaczowi, po czym odszedł.
- Wódz musi wrócić do spraw swojej wioski i plemienia, ale obiecuje, że zobaczy się z Tobą jeszcze dziś wieczorem.
Vader:
Suszone mięso, chyba powinno się nadać. Ale później lepiej pozwalać im samym polować na małe zwierzęta, jeśli nie chcesz, żeby nie zatraciły swoich morderczych instynktów.
Max:
- No to znajdziemy im inny dom. - odparł siwy kapitan, wycierając z krwi klingę swojego kordelasa o ciało jednego z zabitych piratów. - Proste, nie? -
Kiwnął głową.
- Będę jeszcze jakoś potrzebny? -
Brook “Wilcze serce” Currington
Rzucił im po mięsie, by zobaczyć, czy są zainteresowane. Małe zwierzęta owszem, ale muszą pomyśleć, co z nimi zrobić, gdzie je trzymać, oraz co zrobić, gdyby te podrosły i okazałyby się niezwykłym problemem. Następnie obejrzał się na swoich żołnierzy.
-Te cztery raczej zostają, także sprawdzcie, czego brakuje w obronie wioski, bo przekształcimy ją na bazę dla naszych. Potrzebujemy więc dwóch bram, nieprzerwanej palisady i miejsc na cztery wieże strażnicze. Idźcie zobaczyć, czy to wszystko się tutaj zmieści, czy będzie trzeba burzyć budynki. -
Kiwnęła głową na znak zrozumienia.
- Co mogę przez ten czas robić?