Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Bazo-Baraki wypełnione od cholery technologią obsługiwaną przez Perydoty, hangarem z statkami i Nefrytkami gotowymi do ruszenia w drogę oraz barakami z Demantoidami niższej rangi itp. Nic specjalnego.
Demantoid przechadza się po korytarzach ze złączonymi rękoma z tyłu. Lepiej, by nikt mu się nie napatoczył bo tego GORZKO pożałuje.
Drogę mu zaczyna przecinać Perydot osiem metrów dalej.
Idzie dalej i zatrzymał się przy Perydocie. Podniósł nieco hełm palcem, ukazując dwójkę oczu i spojrzał na nią karcącym wzrokiem. -Czego to?
Perydot się zaczęła telepać jak galaretka. -Tylko… Przechodzę M-mój De-Demantoidzidzie…
-Hm…cóż, idź dalej gdzie miałaś iść. Inaczej saperka ci przemówi do rozsądku. A teraz WON! -ryknął na nią.
Perydot pobiegła przerażona w tą stronę w którą szła wcześniej. Głupia zielona menda.
-Zielona idiotka. -skwitował pod nosem Perydot i spacerował dalej. Sprawdził, czy nie ma rozkazów
Tak. Ma przypilnować jakiś Perydot przy badaniach. Wnioskując po opisie, ma to być ten Perydot który właśnie zgnoił.
Westchnął. Udał się tam, gdzie ten zielony gnojek pobiegł.
Perydot się dalej telepie i pracuje z holopanelami.
Podszedł do niej. -Co ty robisz?
Perydot się odwraca z terrorem w oczach. -P-p-pracuję…
-Masz się uspokoić. I…nad czym dokładniej pracujesz?
-Nad b-bronią, Mój Demantoidzie. Perydot przynajmniej się stara udawać spokojną.
-…dobrze. Pracuj dalej, ja popilnuję byś czegoś nie schrzaniła.
-To znaczy, że… Nie skrzywdzisz mnie, Mój Demantoidzie?
-Nie. -odparł chłodno.
-Dziękuję, Mój Demantoidzie. Perydot wróciła do pracy i sobie przy tym nuci.
Pilnuje zielonego dorito, przy okazji słuchając co ona tam nuci.