Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Woj: No cóż… Nie ma co do tego stuprocentowej pewności, naprawdę przeróżnie może być. W każdym razie, Strucker nigdy się tego nie dowie, jeśli chociaż nie spróbuję się z nią skomunikować telepatycznie. A więc… Pora na chwilę prawdy.
Klepnęła go po plecach. -To załatwione.
Kor: Peter się uśmiechnął. -Super!
-A co, randka i chcesz zainponować, że masz szofera?
Kor: -No… Pierwsza część źle, druga dobrze.
Prychnęła tylko. -Nastolatki.
Kor: Peter to przemilczał.
-Spokojnie, sama byłam nastolatką. Co ty myślisz, że od początku taka byłam?
Kor: -No… Trudno mi powiedzieć.
-Także… Po co Ci szofer?
Kor: -Że niby dostałem od Pana Starka.
-Ze Starkiem się średnio lubię. Egicentryk megaloman z kimpleksem wyżsości i poczuciem winy jak stąd do Helheimu.
-Poczuciem winy?
-Zgadza się. Myśli, że jest odpowiedzialny za los całego świata i że wszyatko, co się dzieje, jest jego winą.
Kor: -Myślisz, że powinien z nim o tym porozmawiać?
-Obecnie jest prawdopodibnie na tropie Thanosa. Wariat.
Kor: -Dlaczego wariat?
-Thanos obecnie praktycznie jest nie do zatrzymania. Brakuje mu tylko kamienia umysłu.
Kor: -To nie jest zbyt motywująca wiadomość.
-Mówisz… I jeszcze ma moją kuzynkę… Mamy niepisaną zasadę, że z rodziną się nie walczy.