Więzienie Raft [ZIEMIA, NOWY JORK]
-
-
Woj2000
Pomijając jednak niezbyt towarzyską atmosferę dyskursu, przyniósł on jednak pewien efekt w postaci przekonania Sereny do pomocy w ucieczce. I o ile 3 tony tytanu da się jeszcze względnie prosto załatwić, to jednak sprawa komplikuje się z tymi mackami. Zwłaszcza, że sam Strucker nie może chodzić sobie swobodnie po terenie bloku. W tej sytuacji pozostaje albo rozglądać się za owym magazynie w okresach, kiedy pozwalają mu wyjść z celi, lub też dyskretnie przeszukać umysły strażników w poszukiwaniu informacji o lokalizacji rzeczy po osadzonych. Ale nawet to nie gwarsntuje ich zdobycia ze względu na to prawie całkowite zamknięcie.
-Ale od czego będą inni z drużyny… - pomyślał - Każdy wrzuci swoją kontrybucję - jak państwa centralne w Wersalu, Neuilly-Sur Seine, Trianon i Sevres. -
-
Woj2000
Warto przy tym jednak pamiętać, że Strucker musi się także zająć werbowaniem innych potrzebnych i zainteresowanych do ucieczki, których liczebność ustalił sobie na, włącznie ze sobą, na sześć osób. Ta liczba będzie optymalną do wystarczającej koordynacji działań, implementacji planu i… odpowiedniej siły w razie, gdyby wszystko poszło w diabły. A jeśli chodzi o psucie się wcześniej zaplanowanych operacji, to Strucker wpadł teraz na niemal szalony pomysł, który przy powodzeniu może dać wielką przewagę jego drużynę.
-A gdyby tak… przemycić do mojej celi ,Der Rittera"? - zastanowił się, wspominając w swoich rozważań o jednym z artefaktów posiadanych przez jego Thule, jakim jest średniowieczna zbroja płytowa pokryta warstwą z wibranium, posiadającą tekstylny ryngraf zaklęty na podnoszenie magicznego potencjału użytkownika - Niby głupi pomysł, ale… jakby skontaktować się z komórką Thule w Nowym Jorku… i ,zamówić" pancerz w spreparowanej paczce żywnościowej zaklętej potężnym czarem iluzji… -
Andrzej_Duda
Och tak… Gdyby Thule zdołało przemycić do Raft to magiczne arcydzieło metalurgiczne, Strucker mógłby nakopać do tyłków tym strażnikom tak, że by ich rodzona matka nie poznała. Tylko pojawia się jeden mały problem… Jak Wolfgang mógłby skontaktować się ze swoimi podwładnymi na tak daleki dystans? Jest mała szansa, że któryś z nich będzie akurat w okolicach Raft.
-
Woj2000
Parafrazując znane powiedzenie: ,jeśli góra nie przyszła do Mahometa, to Mahomet przyjdzie go góry". W tym wypadku islamskim prorokiem dla Struckera będzie jeden z najbardziej konwencjonalnych środków komunikacji, z którego wiele razy korzystał na przestrzeni swojego, iście matuzalemowego jak na warunki ludzi, życia. Tym środkiem stanie się… list. Najzwyklejszy w świecie list zapisany na kartce papieru. Oczywiście zostanie on odpowiednio przez Struckera zaszyfrowany i wysłany na adres, w którym zazwyczaj nie bytują na stałe członkowie Hydry (w celu uniknięcia ,wpadki" w postaci zdekonspirowania nowojorskiej siatki agentów), jednak sam szkielet pozostanie niezbyt szczególny. Jest to o tyle dobrym wyjściem, gdyż nikt mu nie zabroni pisać i wysyłać listów. Wszak nikt nie będzie mu tego prawa odbierał ze względu na ,prawa człowieka". Dodatkowo, rozmowy telefoniczne pewnie są tutaj nie tylko podsłuchiwane, ale też rozmówcy są lokalizowani, więc w przypadku, gdyby ktoś po drugiej stronie odebrał słuchawkę… mogłoby być różnie, eufemistycznie mówiąc.
-A pismo może sobie spokojnie przeleżeć w skrzynce przez kilka dni. Czyli do momentu, kiedy podstawionym tajniakom znudzi się obserwować bez przerwy jedną kamienicę i stracą czujność. -
Andrzej_Duda
Fakt… Tak, to ma sens! Napisanie listu ma największe szanse na udanie się oraz jednocześnie najmniejsze szanse na zdekonspirowanie. Teraz pozostaje tylko kwestia tego, czy strażnicy, którzy obecnie pilnują Struckera w ogóle zgodzą się na to, żeby dać swojemu więźniowi chociażby ołówek i najtańszy papier. Pozostaje nic innego jak sprawdzić.
-
Woj2000
Akurat o pozyskanie tak podstawowych rzeczy Strucker nie zamierza się martwić. Wszak jest świadomy tego, jak to nowsze pokolenia uwielbiają się chełpić swoją ,humanitarnością" i ,prawami człowieka". Dlatego Strucker ma w sobie pełne przekonanie, że dadzą mu te przybory do pisania. Zwłaszcza, gdy będzie w humorze do przesadnie irytującego wytykania im hipokryzji i sprzeczności z wartościami zapisanych ich najważniejszych aktach prawnych.
-Wolnośc, równość i poszukiwanie szczęścia… phi - pomyślał szyderczo, po czym spokojnie wstał z krzesła i wyraźnie chrząknął, by zwrócić uwagę strażników na siebie.
-Panowie… czy mógłbym mieć małą prośbę? Taką niezobowiązującą. -
-
Woj2000
Akurat niektórzy z tych ,liberałów" będą padać, lecz wcale nie ze śmiechu, tylko z rąk Wolfganga i jego ewetualnych wspólników w trakcie ucieczki. Aż pożałują, że nie skazują już zaocznie zbrodniarzy na najwyższy wymiar kary…
-O kartkę papieru, coś do pisania, kopertę i znaczek pocztowy. Chciałbym napisać i nadać list z pewną prośbą do rodziny. - odpowiedział spokojnie, jakby w ogóle jednocześnie nie myślał o fakcie srogiej odpłaty na strażnikach za pobyt w więzieniu. -
-
Woj2000
-Ha, ha, ha. - zaśmiał się sarkastycznie, choć z pewną dozą zirytowania na ten ,górlonotny humor" wachmanów - Po prostu komediowie złoto. Arystofanes mógłby się od was komediopisarstwa uczyć. Ale jak mi nie wierzycie, to już wasza sprawa, panie strażniku. Ale dla was powiem, że z najbliższej rodziny to mam dwójkę dzieci.
-
-
Woj2000
Strucker był pewien, że z pozyskaniem tak podstawowych rzeczy mogą być problemy, jednak nie przewidział, że mogą być aż takie schody. Ale na takie wypadki ma przewidziane wykorzystanie legislacji.
-Panowie… - zaczął stonowanym, spokojnym głosem - Pragnę wam przypomnieć, że cokolwiek byście sobie o mnie myśleli, to w tym wypadku to wasze prawo jest po mojej stronie. Zarówno wasza Konstytucja, jak i różnorodne deklaracje praw człowieka czy też nawet Konwencja Genewska, dokument z moich czasów, nie dają wam prawa zabierania więźniom, nawet największym zbrodniarzom i zwyrodnialcom, możliwości kontaktu z bliskimi. Więc… ponawiam moją prośbę o papier i coś do pisania. -
Andrzej_Duda
-Słuchaj kuasie, zrzekłeś się wszystkich swoich praw z chwilą dołączenia do tej całej swojej zasranej Hydry. To więzienie jest pod patronatem Tadeusza Rossa. Wiesz co to znaczy, jeny dziadygo? Możemy cię zabrać na sekcje zwłok, pokroić cię jak żabę, potem poskładać i nic na nie zrobią. Czego rzeczniczy praw człowieka nie zobaczą, to ich nie zaboli. Po prostu spialaj z mojego pola widzenia albo ja z kolegą twoim kosztem zjemy sobie podwójny obiad.
-
Woj2000
Większość innych złoczyńców postawiony w takiej sytuacji pewnie dałby pewien upust swoim negatywnym, kłębiącym się w jego umyśle emocjom w różnorodny sposób: czy to słowny, czy też bardziej fizyczny, mimowolnie demolując swoje lokum. Niektórzy tłumili by w sobie te emocje, czekając na moment ich nieuwagi, by się zemścić. Jednak do nielicznych wyjątków, potrafiących być bardziej powściągliwymi w takich sytuacjach, należał sam Strucker. Musiał przed sobą przyznać, że zarówno fakt niemożności wysłania listu, jak i chamstwo strażnika szczerze go zdenerwowało, jednak jednocześnie był świadomy, że nie powinien był, jako jeden z prominentów takiej organizacji jak Hydra, oczekiwać innego traktowania. Zupełnie tak, jakby Fortuna zatoczyła swym kołem i postanowiła zgotować Wolfgangowi to, co sam warzył innym.
Jednakże on sam nie zamierzał dać im po sobie poznać tych refleksji, dlatego, zamiast kontynuować ten efemeryczny dyskurs, spojrzał się na nich z wyraziem pełnej politowania pogardy, niczym kolonizator na tubylców wymagających cywilizowania, po czym odezwał się z hardą, pełną szyderczością refleksją w głosie:
-Sarkissianówna miała rację w swojej opinii o was. Faktycznie nasze organizacje miejscami niewiele się od siebie różnią. Tylko, że Hydra nie zasłania się płaszczykiem altruizmu i humanitaryzmu w celu ,uczynienia świata lepszym".
Następnie odwrócił się i zgodnie z ,życzeniem" wachmana zniknął z jego pola widzenia, siadając na wcześniej ustawionym krześle. -
Andrzej_Duda
Fakt… Dość dużo ciekawych rzeczy o T.A.R.C.Z.Y i tym jak w niej traktuje się więźniów dowiedział się dzisiaj Strucker… Bardzo wielu bardzo ciekawych rzeczy…
-A weź spi**alaj dziadku i przestań nam truć dupę. Bah. Wolałbym już pilnować jakieś kutafona z listy D zamiast takiego zadziornego chja jak ty. Zamknij w końcu ten głupi ryj.-odpowiedział znudzony strażnik.
I teraz Struckerowi przyszedł do głowy pomysł. Skoro Wolfgang nie może wysłać listu bezpośrednio… To może niech poprosi kogoś, żeby zrobił to za niego ktoś, kto ma łagodniejszy wyrok? -
Woj2000
Tak… ten koncept jest bardziej niż dobry! Nie dość, że będzie mógł się skontaktować z współpracownikami lub prawdopodobniej przebywającej w Nowym Jorku najbliższej rodziny Wolfganga, to jeszcze taki list wysłany od ,mniej niebezpiecznego" więźnia nie będzie zbytnio podejrzani, co bezpośrednio wiąże się z ryzykiem jego odczytania przez służbę więzienia. A do tego sam Strucker zna osobę, która mogłaby mu w tym pomóc… jeśli odłoży antypatię do wyznawanych przez niego wartości na drugi plan.
Jednak zanim przystąpi do realizacji planu, postanawia upewnić się, czy uda mu się zrealizować jak najwięcej od siebie przy tym przedsięwzięciu. W tym celu Strucker wstaje z krzesła i spokojnie podchodzi do biurka, po czym zaczyna je przeszukiwać w poszukiwaniu jakichkolwiek ersatzów kartki papieru i przyboru do pisania.
-Lepiej napisać samemu i przekazać go magicznie Serenie, niż poprosić ją o jego przepisanie. - rozważał w trakcie poszukiwań - Jeszcze bym usłyszał, że niczego samemu nie potrafię zrobić. -
-
Woj2000
Gdyby postanowił zrobić inaczej, to mógłby zacząć z czystym sumieniem tytułować samego siebie ,naiwnym imbecylem", lub też, bardziej kolokwialnie, idiotą.
Zadowolony z tak pozytywnego obrotu spraw, jakim było znalezienie materiałów piśmienniczych, usiadł przy biurku, przygotował sobie jedną z kartek, wziął ten średniej jakości długopis i rozpoczął pisanie miejscami lakonicznego, acz pełnego zaowalonych sugestii i próśb listu do faktycznego krewnego Wolfganga - Andreasa von Struckera, własnego syna. Oczywiście sam Strucker wie, że zaadresowanie listu do osoby o tym nazwisku natychmiastowo zepsuje wszystkie zamierzenia, dlatego też zamierza użyć jego pseudonimu, pod którym znany jest jako ,manager" (a de facto jako współwłaściciel) restauracji SSZ w Nowym Jorku, będącej przykrywką dla siatki szpiegowskiej Hydry w mieście zakrytej za iluzją ekskluzywnej restauracji. Na wszelki wypadek jednak postanawia jednak później poprosić pannę Octavius, aby zaadresowała list nie na lokal, tylko na jedną z mniej ważnych nieruchomości Hydry, gdzie (zgodnie z planem) powinien odebrać podstawiony ,właściciel" i przekazać ją samemu Andreasowi.
Z tak obmyślanym planem działania Wolfgangowi nie pozostaje nic innego, jak tylko napisać to, co ma do napisania. Dlatego też rozpoczyna układanie listu i pisanie go charakterystyczną, acz starannie wykaligrafowaną angielszczyzną, tu i ówdzie wplątując także archaizmy, aby ewentualny niepożądany czytelnik musiał się z tym dodatkowo nagłowić.
Po zakończeniu pisania, treść listu prezentowała się następująco:- Do: Andreas Fenris, 245 Grand Street, Nowy Jrok
Od: W.S
Szanowny Panie Fenris,
Jak zapewnie jest ci to wiadome, od czasów powszechnego znanego świadomości niektórych indywiduów incydencie, znalazłem się w doli nie do pozazdroszczenia przez żadnego szanującego się człowieka. Mimo takiego obrotu losu, wciąż mogę przynajmniej powiedzieć, żem zdrów i wiedzie mi się dobrze w miejscu, w którym przebywam. Jednak mogło by mi się wieść znacznie lepiej, gdybym tylko mógł, przy odpowiednich możliwościach, wejść w posiadaniu kilku potrzebnych mi do urozmaicenia pobytu w moim miejscu odosobnienia przedmiotów,dzięki którym określone przedsięwzięcia miałyby możliwość być powziętymi. Do tych próśb zaliczają się:
-kilka sztuk dowolnie wybranej żywności z odpowiednio długim okresem spożycia
-paczka tytoniu znanej tobie marki, będącej moją ulubioną
-paczka cejlońskiej herbaty
-mój dawny kalendarzyk z mniej ważnymi notatkami (ten z czerwoną obwolutą) i przybór do pisania porządnej jakości (nie to, co te wołające o pomstę do nieba, iście penitencjarne długopisy)
Oraz, dla mnie najważniejsze:
-Der Ritterliche Romanzen (pojmiesz w mig, o co dokładnie chodzi), tylko odpowiednio zaowalowane przez przeznaczonych od tego mistrzów; sam przecież wiesz, jak lubię odpowiednie opakowania
-Informacji o dwóch zasadniczych i wartościowych dla mnie aspektach: lokacji <u>odpowiednika</u> na mój obecny problem z ,Krogulcem" oraz lokacji, gdzie można znaleźć i ,pochwycić" elektroniczne urządzenie upragnione i potrzebne osobie, która będzie pełnić funkcję pośrednika w doręczeniu tegoż listu.
Pozdrowienia przesyła Tobie i Twojej siostrze,
W.S
ps. Implikuję, że po odbyciu batalii w Lernei to nie Herakles powinien otrzymać należną cześć, tylko jego oponent. Zgodzisz się z tym, prawda?
pps. Domyślasz się także, jakie dwie osoby wciąż są mi bardzo bliskie i z których jestem dumny za ich potencjał i sukcesy ich autorstwa, Andreasie?*
- Do: Andreas Fenris, 245 Grand Street, Nowy Jrok