Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Oho. Coś się dzieje. Spra2dziła z okna, co się dzieje.
Tata grozi temu najprawdopodobniej Kingsleyowi swoim służbowym pistoletem. Ten ma tylko założone ręce i się patrzy spod kaptura.
Ohi… Przygotowała swój strój. Musi być gotowa.
Chyba zaraz dojdzie do rękoczynów.
Także się przebiera. Musi być fotowa.
Tata właśnie wleciał nieprzytomny przez okno do pokoju Gwen i padł na łóżko.
Oho… Czym jest ten koleś? A 9na z kolei wyskoczyła na ulicę w kierunku tego kogoś/czegoś.
Śmieje się maniakalnie na środku ulicy.
Strzeliła w niego pajęczyną. Co jak co, ale sobie nie pozwoli.
W którą część ciała?
W oczy.
Złapał sieć w locie, wciąż się śmiejąc.
Odpuściła i strzeliła mu w nogi.
Szarpnął nogą w bok, wytrącając Gwen z równowagi.
A ona z kolei natychmiast spróbowała ją odzyskać. //Baletnica i gra na perkusji.
Zanim to się stało, napastnik oderwał sobie sieć z nogi i zaczął kręcić Gwen dookoła siebie.
A ona wyskoczyła jak najwyżej. -Pająku, mam tu problem.
“Jaki dokładnie?” I przy okazji szybkim ruchem obiema rękami w dół, została wgnieciona w trawnik.
-Jakbym Walczyła z Kapitanem zmieszanym z biedną wersją Starka… W 0ancerzu. - A ona wstała i skoczyła na drzewo. Jak on to robi?
Wygląda na to, że albo w jakiś sposób sam osiągnął taką siłę albo ten pancerz go jakoś wspomaga. Wyciągnął z jednej z przegródek taki jakby… Shuriken. Nawet trzy. Celuje w kierunku Gwen, każdy trzyma między dwoma innymi palcami.