Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
No to idzie do wyjścia.
Różowa tanecznym krokiem idzie za Vergisem. Po drodze wysłała buziaka swojej mamie.
Potrząsnął tylko głowką i idzie.
Różowa za nim podąża.
Idzie zatem do wyjścia.
Już tam dotarli.
No to wychodzi.
Widzą przed sobą sad z różnorodnymi owocowymi drzewami i ścieżką z bruku na środku. Różowa jest zachwycona.
-Wow… Nigdy to nie… - po czym zapatrzył się gdzieś w niebo. -Cierpienie…
-Jakie tam cierpienie? Tu jest cudownie!
-Daleko, walczą…
// Tak właśnie myślę, z jakiej racji on to wszystko widzi albo czuje?
//Ot przeczucie. Plus pewnie gdzieś walczą i cierpią. Wszechświat jeat ogromny.
Różowa ignoruje gderanie Vergisa. Zerwała jabłko i zaczęła je jeść.
Spojrzał się tylko na nią.
Różowa się uśmiechnęła, jedząc jabłko.
Podszesł do niej u usiadł przy jej nogach.
Różowa usiadła sobie. -To wszystko twojego taty?
-Wujek Thor raczej tu rządzi.
-I tak tu strasznie fajnie! - powiedziała wesoło, a następnie położyła się brzuchem na ziemi.