Killer:
Czerwony się pojawia jakieś dwieście metrów nad… Tym miastem… i zaczyna spadać.
Kor:
-Nagrabił sobie u niej, to teraz się jej boi jak nie wiem co.
Kor:
-Albo zróbmy to tak… - odpowiedziała Biała pani, a następnie utworzyła nad sobą dużą, półkulistą, półpłynną kopułę do góry nogami.
Killer:
// Cicho, wiem lepiej xD //
AAAAAA
Killer:
Nie zadziałało… Ale wpadł w jakąś galaretę, która zamortyzowała upadek. Zobaczył, że to Biała mu uratowała jego czerwony tyłek przed masą bólu od upadku.
Kor:
A w kopułę wpadł jakiś czerwony pan. Albo pani?