Las Nieznandia [ZIEMIA?]
-
-
-
Woj2000
Można to wytłumaczyć tylk i wyłącznie kosmicznym pochodzeniem. Lecz Andy aż tak bardzo się nad tym nie zastanawiał. Zamiast tego spróbował wygramolić się z wraku, używając do pomocy swojej zdrowej ręki. Podciągnął się na niej i z całej sily ,przerzuca się" ze zniszczonego kokpitu, wiedząc, że tak specyficzne wyjście najpewniej zakończy się upadkiem na ziemię.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Może nie ma umiejętności medycznych, ale szkoląc się na pilota przeszedł także kurs pierwszej pomocy, na którym uczą takich podstaw jak prowizoryczne usztywnienie ręki. Dlatego też na tyle, na ile może jedną ręką, związuje gogle podartymi kawałkami koszulki, tworząc swoiste ,szyny", będące zamiennikiem temblaka.
-
Andrzej_Duda
Świetnie. Teraz przynajmniej będzie mógł do minimalnego stopnia normalnie funkcjonować. Swoją drogą, ten las to zadupie jakich mało, a Andy był w wielu zadupiach. Nie widać nawet minimalnego śladu cywilizacji, poza… Bladym światłem, które nagle doszło do oczu Andy’ego spomiędzy drzew. Może to jakiś obozowicz?
-
Woj2000
//Już się domyślam, do czego to zmierza//
Gdyby wersja z obozowiczem była prawdziwa, Andy uradowałby się z kilku powodów. Nie tylko oznaczałoby to, że ktoś usłyszał ich katastrofę lotniczą, ale także pozwoliłoby jemu i Perydot na uniknięcie bezcelowej wędrówki za śladami cywilizacji, które Andy sobie mętnie przypominał (karczma z dziwnymi ludźmi, młyn czy wielka, kilkusetletnia posiadłość), jak również ma oszczędzenie jednej z flar, których normalnie DeMayo by użył w celu zasygnalizowania miejsca katastrofy. Dostrzegając światło, zwraca się do swojej towarzyszki.
-Mamy szczęście, ktoś tu jest. Ty wyciągnij ocalałe rzeczy z samolotu, a ja go zawołam.
Zaraz potem odszedł kilka kroków i krzyknął w stronę przebijającego się światła:
-EJ! EJ, TUTAJ! POTRZEBUJEMY POMOCY! -
Andrzej_Duda
Perydot wyszła wykonać polecenie, podczas gdy Andy jakieś kilka sekund po krzyku Andy’ego z krzaków niepewnie wyszedł jakiś łachmaniarz. Przez mrok tego lasu widać tylko tyle, że ma długie, jasne włosy oraz jaskrawe oczy. Niebieskie albo jasnoszare. Przy pasie ma chyba topór, a źródła światła to najwyraźniej ognisko, bo do oczu Andy’ego wciąż dochodzi światło spomiędzy krzaków oraz drzew. Spokojnym, przyjemnym dla ucha głosem spytał się:
-O, to pan narobił tyle rumoru. Jak widzę… Nie jest pan w najlepszym stanie. Skoro potrzebuje pan pomocy, to może mogę pomóc w czymś konkretnym? - wymawiając to, spoglądał na wrak samolotu Andy’ego przez ramię jego właściciela. -
-
-
-
Andrzej_Duda
I w tej chwili zobaczył, jak Perydot idzie w jego stronę ze wszystkim co pozostało. Pół plecaka, w nim trochę rozgniecionego, a trochę całego jedzenia, uszanka Andy’ego oraz jakiś album ze zdjęciami oprawiony w metalową okładkę. Z jedzenia najlepiej tą katastrofę lotniczą wytrzymała kukurydza, najmniej pomidory. Tajemniczy obozowicz zaczął tym co miał przy pasie, a jest to teraz już na pewno topór, czyścić z gałęzi i wystających korzeni małą ścieżkę do ogniska, żeby Andy mógł spokojnie przejść bez zruszania ręki.