Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Portier uważnie wszystkiego wysłuchał. -Nie proszę pana, nikt taki nie opuszczał naszego hotelu, a w każdym razie tego nie widziałem.
-Cóż, to bardzo dziwne, gdyż pokój należący do tej osoby wydaje się pusty. Czy mógłby pan użyczyć dodatkowego klucza do tego pokoju? Obawiam się po prostu, że tej pani, swoją drogą mojej przyjaciółce, mogło coś się stać…
Portier podał bez słowa odpowiedni klucz.
Podziękował, po czym udał się do pokoju Różowej i otworzył drzwi, a następnie do niego wszedł.
W środku jest Różowa leżąca na podłodze i zamykająca sobie uszy poduszkami.
Dewey szybko podchodzi i łapie ją za ramiona -Perło! Perło! Co się dzieje?!
Perła przestaje sobie zakrywać uczy, a na jej twarzy pojawia się wyraz zdegustowania. -NIECH TEN PRZEKLĘTY HAŁAS SIĘ SKOŃCZY!
-Jaki hałas?! O czym ty mówisz?!
-TO PRZEKLĘTE BRZĘCZENIE!
Postanowił nadstawić ucha, by móc usłyszeć owe ,brzęczenie".
Absolutnie nic nie słychać.
-Spokojnie, spokojnie. To zaraz ustanie. Nie ma się o co martwić - mówił nieco zdenerwowany, starając się ja uspokoić.
Perła się wije jak wąż i nie odpowiada.
Przytrzymuje ją i czeka aż się uspokoi. W międzyczasie zwraca się do swojej Perły: -Masz jakiś pomyśł, jak ją uspokoić?!
Perełka wzruszyła ramionami. -Nie wiem, Mój Panie.
Dewey nadal próbował uspokoić Różową.
Różowa zaczęła płakać.
Podniósł ją, przytulił do siebie i dawał jej się wypłakać w marynarkę.
Perełka się patrzy wzrokiem pełnym zazdrości na Różową.
Dewey nie zwraca na to uwagi i dalej tuli Różową. -Już, już, Perełko. Wszystko będzie dobrze… - mówi łagodnym głosem, chcąc ją uspokoić.