Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Forsteryt nie wie co myśleć. -…u-umiesz mówić?
Zlepek: -TRAAAGHKK. Dalej się uśmiecha.
-Lepiej…nie mów. Radzę ci. -rzekł.
Zlepek tylko się uśmiecha i robi słodkie minki.
Uśmiechnął się. -Czekaj…ty mnie…-pauza-…kochasz? -wyczytał to z jej uśmiechu.
Zlepek się uśmiechnęła. -THAAAATHAAA.
To gigantyczne coś…ma go za ojca? -Nie. Nie “THAATHAA”. Powtarzaj za mną. “Ta-Ta”.
-TaaaUaTha!
-Nie. Powoli. “Ta”. “Ta”.
-Ta…Ta?
-Tak, dobrze! Jeszcze raz.
-Tata! Zlepek się uśmiecha do Forsterytu.
-Dobrze! Bardzo dobrze! Pogratulował jej.
Zlepek wyciąga ręce, żeby przytulić Forsteryt.
Podszedł do niej, i wskoczył jej na dłoń. -Tylko BARDZO delikatnie. Możesz mnie przez przypadek zmiażdżyć.
Zlepek przytula sobie Forsteryt do buzi. To całkiem miłe. Trochę jak popękana porcelana.
Też ją przytulił.
-Kóchoom Cim!
Zachichotał. -Ja ciebie też.
-Tata…