Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Ta, opowiadał nam o twoim łongo bongo.
-Eee, czym? - zapytał się zdziwiony.
-No wiesz… Stevonnie i tak dalej. No nie mów, że nie pamiętasz tej imprezy w twoim domu, co zaprosiłeś Stevena i Connie!
-Ech, oczywiści, że pamiętam. Zwaliłem się wtedy do basenu pod koniec. -powiedział, przypominając sobie własne próby ponownego złączenia Stevonnie.
-Heh. Też tam byłam!
-Nie gadaj! - odpowiedziała zdziwony -Niemożliwe, na pewno bym cię tam zauważył. Chyba, że zmieniłaś jakoś postać…
Ametyst zmieniła na chwilę swój wygląd w typowego imprezowicza. -Ta-da!
Nadal go to zaskoczyło, mimo, że był do tego nieco przywyczajony.
Ametyst poszła w stronę lodówki i zaczęła robić kanapkę po wyjęciu składników.
Kevin postanowił usiąść sobie na jakimś krześle w kuchni i wyjął telefon, by sprawdzić, co się ostatnio w internetowym świecie działo.
Nic wyjątkowego, na pierwszy rzut oka.
Jakieś powiadomienia bądź kompromitujące go zdjęcia?
Na szczęście nie. Ale za to jego zdjęcia z Diamencikiem są prawie wszędzie.
Nadal to te same, czy już jakieś inne?
Takie same, na szczęście.
Przynajmniej tyle. Odłożył telefon i posiedział sobie w milczeniu, patrząc, jak się Diamencik bawi.
Diamencik leży na włosach Granat i macha nóżkami.
Przygląda się temu wesoło. Nie spodziewał się, że włosy tej całej Granat są aż tak twarde, by ktoś mógł na nich sobie leżeć…
No cóż… Trudno coś przewidzieć, jeśli chodzi o kosmitki.
Dokładnie. Z ciekawości poszukał wzrokiem Perły, która w przyszłości będzie robić Diamencikowi za ,matkę".