Dom Billa Deweya
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Przez chwilę patrzy na syna zdziwiony, ale w końcu sobie przypomina. Jego syn wspominał o wpadnięciu jego przyjaciół na próbę koncertu, jednak Bill wtedy nie mógł powstrzymać powracających myśli o Perle. Po chwili wzdycha i mówi ze skruchą w głosie:
-Tak, przypominam już sobie. Przepraszam za to, że wszedłem nieproszony. Od tej pory masz do następnego ranka wolny dom, ja idę spać gdzie indziej.
Mówiąc te słowa, pożegnał się z resztą osób obecną w pokoju i wrócił do salonu, w którym niedbale rozłożył swój barłóg. Postanowił.
Dzisiaj postanowił przenocować wraz z Białą Perłą.
Przebrał się w jakieś luźne, dresowe ciuchy, przygotował sobie śpiwór wraz z termosem z kawą i wyszedł z domu.
Zanim na dobre skierował się do (nie takiego już)pustostanu, krzyknął jeszcze w stronę okna prowadzącego do pokoju syna:
-Tylko niczego mi tu nie zniszcz, bo tobie taki exodus odprawię! -
-
-
Woj2000
Bill wparował do swojego i zaczął gorączkowo pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Poczuł się niczym swój prapraprapradziadek, który, jeśli wierzyć rodzinnym historiom, w podobny sposób opuścił rodzinną Anglię w poszukiwaniu przygód. Te przeczucie przypomniało mu zaraz o jednej, najważniejszej rzeczy, jaką powinien zabrać.
Po spakowaniu potrzebnego ekwipunku podszedł w stronę domowego kominka. Na jego szczycie wisiała stara szabla oficera marynarki, będąca własnością jego przodka. Zdjął ją z nabożnością i przytroczył ją sobie do pasa. Wiedział, że ten rodzinny artefakt doda mu otuchy w następujących, nieznanych przygodach.
-Dziadku Williamie, będziesz ze mnie dumny - powiedział cicho. -
-
Woj2000
Przed ostatecznym odejściem Bill napisał jeszcze krótki list pożegnalny skierowany do syna, w którym niejako powtórzył treść SMS-a, dodając jednocześnie słowa przeprosin za wszystkie sytuacje, w których mógł zawstydzić syna.
Pismo pozostawił na stole w salonie, zaś sam kontynuator rodzinnej tradycji odszedł na zawsze ze swojego dotychczasowego domu i ponownie skierował się do fabryki. -
Woj2000
Dewey w końu dotarł na teren swojej posesji. Zatrzymał sięna wprost drzwi i z pewną nostalgią przyglądał się miejscu, które kilka dni temu opuścił, by zmienić swoje życie. Jednocześnie także rozglądał się, by zobaczyć jakieś oznaki życia w samym domostwie. Liczył, że będzie mógł poważnie porozmawiać ze swoim synem o własnym zniknięciu.
-Cóż… oto chwila prawdy - powiedział, zwracając się do Pereł - Zobaczymy, co Buck powie o powrocie swojego syna…
Kiedy to powiedział, poprawił nieco swój garnitur od Niebieskiej, jak również nieco otrzepał swoją torbę z kurzu. Głośno westchnął i powoli zaczął podchodzić do drzwi, jednocześnie trzymając klucz do domu w dłoni. -
-
-
-
Woj2000
Postanawia rozejrzeć się i poszukać jakiejkolwiek wiadomości czy znaku od syna, który wyjaśniłby, dlaczego Bucka nie ma w domu. Jednocześnie w jego głowie wciąż pojawia się nutka nadziei, że absencja syna jest tylko chwilowa i zaraz wróci.
-* Przecież on zawsze szwenda sie z tymi swoimi kumplami. Nie ma się o co martwić, zaraz przyjdzie * - dodaje sobie otuchy w myślach, wciąż przeszukując parter domu w poszukiwaniu wskazówek. -
-
Woj2000
Cóż, będzie o to martwić się za chwilę. Dewey położył torbę na Ziemi i zawołał Perły, żeby weszły. W międzyczasie zaczął rozpokowywać swoje rzeczy (sfatygowane ubrania, śpiwór itp.) i wkładać je na odpowiednie miejsca. Kiedy to robił, mimowolnie spojrzał się na górną część kominka, gdzie zazwyczaj wisiała szabla przodka.
-Ach, szkoda, że została zniszczona - powiedział do siebie z pewnym smutkiem, powracając do wypakowywania się. -
Andrzej_Duda
Całkiem dobrze mu idzie rozpakowywanie się, zwłaszcza, że ma taką świetną motywację. Perły weszły do domu i się rozglądają.
PD:
-Podoba mi się pańska posiadłość, Mój Panie. Taka przestronna i przytulna, Mój Panie.
RP:
-Nie dużo miejsca w porównaniu z salami Diamentów, ale wciąż jest dość wygodnie.